czwartek, 18 lutego 2016

W smaltowym obramowaniu.


A to mi kłopot sprawiła najnowsza bransoletka!
Całkiem niespodziewany.


Ale zacznę od początku - bransoletka z ceramicznym oczkiem powstała jak na moje możliwości szybko ;)
Oczko zrobiłam jakiś czas temu, miodowe, z zawijaskami a we wgłębieniu pokrytym kobaltowym szkliwem mały ptaszek miodowy/zwany złotym.


Do tego nawiązująca kolorystycznie oprawa z koralików, metalowe zapięcie. 


W części tkanej pokusiłam się o zrobienie małego ażuru podkreślonego miodowymi koralikami.


No i gdzie ten kłopot? 
Ano w zdjęciach - prawdziwe męczarnie - nic nie chciało się układać tak jak miało! Koszula jakaś mało niebieska na zdjęciach, kwiatki na kubku też jakoś przygasły, ech...

Ano w nazwie - bo jeden złoty ptaszek już był, więc drugiego nie chciałam. Szukałam innej kombinacji słów, ale od kilku dni nic mądrego nie wymyśliłam. Zatem na razie pozostaje bez porządnej nazwy.
Może Wam do głowy wpadnie jakieś fajne skojarzenie?


Lubię taki niebieski..... :)




Ps. Co to jest smalta wyjaśnia Wiki.

Ps.2 A jeśli chcecie zobaczyć jak to wszystko wygladało jeszcze w trakcie pracy to zapraszam na "wycieczkę po stole w pracowni"

środa, 10 lutego 2016

Niech rośnie!


Wszystko niech rośnie... niedługo. Niech tylko wiosna przybędzie, urośnie zielone, urosną nowe ćwierkające, urosną tulipany i prymulki... może gdzieś i jakaś miłość urośnie ;))





Jak wydać na zdjęciu z ręką, tym razem bransoletka jest mniej masywna. Rozmiar takiego trochę większego zegarka. 
Oczko ceramiczne, oprawa koralikowa. 


:)

niedziela, 7 lutego 2016

O zaczytanym kocie i prze-mocy.


Czasem mi tak coś przeskoczy w umyśle, jakaś iskierka i wtedy od jakiejś myśli odczepić się nie mogę. Taka prze-moc wewnętrzna.
I wtedy muszę zrealizować pomysł , bo będzie przeszkadzać, rozpraszać, molestować. Cichutko ta myśl siedziała mi w głowie od dawna. Dopiero jak przy innej okazji dojechała do mnie zakładka od Hundred Bookmarks pomysł dosłownie uczepił się mnie jak rzep.
Kot. W bibliotece. Z zakładką w książce.
Ech. Na kaflu chyba nie zmieszczę. Narysować! Rety!! Namalować!!!
Tak dawno nie malowałam....


Najpierw powstał szkic, kilka notatek, a potem zaczęła się zabawa. Lubię akwarele choć niestety na tyle rzadko maluję że technicznie dobra nie jestem. Ale zabawa jest przednia a w tym przypadku to było najważniejsze.




Lubię czytać. Codziennie przy śniadaniu czytam. Gdy zdarza mi się chwila "nudy" (niestety czasem nie mogę zająć się moją ulubioną pracą i muszę pracować "nudząc się") natychmiast sięgam po szkicownik lub książkę.
Posiadanie zakładki jest absolutnie konieczne.
Zazwyczaj była papierowa, kawałek kartonika itp...
Każda niemalże, po przeczytaniu książki nie nadawała się do dalszego użytku, ja je po prostu maltretuję. Trzymam w ręku, ściskam, miziam, kiziam.... łzy nimi ocieram ;)))

Zakładki od Mari podobały mi się od dawna - ale zdecydowanie się na hasło nie szło mi łatwo. Przy okazji czytania  bloga 365odpowiedzi (polecam!) miałam cichutką nadzieję  na zdobycie jednej .... i udało mi się!!!!
I to z takim fajnym hasłem!
Takim moim!
:D
Cud, miód i orzeszki!


Zakładka właśnie pilnuje kartek w drugiej z kolei książce i nawet wstążeczki nie udało mi się zmaltretować :D
***

No i w efekcie chęci pomalowania i iskierek umysłowych taki obrazek powstał.


Kilka detali:





Namalowałam, skończyłam, prze-moc straszna przestała mnie rozpraszać, wróciłam do normalnego rytmu pracy.

:)