Strony

niedziela, 7 marca 2010

jedwabnik

Wczoraj, spotkałyśmy się dokładnie w południe. Jak w westernie. Strzały nie padły.
Było nas trzy. Plastusia, Kasia i ja.
Poza tym, co spożyłyśmy na wstępie plotkując, gadając, oglądając różne cuda, główną atrakcją były jedwabniki zdobyte przez Kasię.

Na wstępie najpoważniejszym pytaniem było: co jest w środku i czy przypadkiem nie jest żywe....



Grzechotanie sugerowało raczej że larwy w środku są suche a nie żywe ale pewne obawy miałyśmy ciągle....







Po rozcięciu jednego z kokonów już naocznie stwierdziłyśmy że w środku robaczek jest ususzony.





No i zaczęło się gotowanie i zwijanie jedwabnej niteczki....



....najpierw na widelec.....







....potem na dłoń....











...a potem nawet na kartę (w ramach eksperymentu)









Z jednego niedużego kokonu "ukulałyśmy" naprawdę dłuuuugą nić.
Niezwykle cienką i wyjątkowo mocną.

9 komentarzy:

  1. dokładnie tak było :)
    bałam się, że się nabawię kontuzji nadgarstka od tego motania ale się na szczęście wymieniałyśmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. wow!
    zazdroszcze wrazen :D
    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. jesteście niesamowite! nie wiem kogo okradłyście i co będziecie tkać/wyszywać ale chcę to zobaczyć :)
    ściski!

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe a ja akurat wczoraj w Wawie miałam rozmowę o jedwabnikach z kumplem przy piweńku :)
    mój dziadek kiedyś hodował jedwabniki i moja mama sporo mi o nich opowiadała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, chciałabym pomacać taką niteczkę prosto z kokonu :) I sam kokon też, nie odstręcza mnie robaczek w środku - zwłaszcza, że nieżywy :)

    Fajna fotorelacja :)

    Tobatka

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem Wam - doświadczenie super!

    nakulanej niteczki w sumie było niewiele więc nie wiem czy z niej by sie dało cokolwiek zrobić ale pojawiły się inne idee więc pewnie Kasia się u siebie pochwali jak coś zrobi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do mnie po drobne wyróżnienie :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. łoomatko, to żeście roboty trochę miały

    OdpowiedzUsuń