Przyszedł mi już dawno temu do głowy pomysł na jagodowy naszyjnik.
Ostateczne prace nad nim zaczęłam kilka dni przed początkiem Jarmarku.
dziś rano w końcu udało mi się go skończyć.
Efekt poniżej.
Jagodowy "chodząc" mi po głowie przypominał mi pewną bardzo jagodową fotkę (tę na początku posta).
Powstała wiele lat temu na "Wyprawie". Niespiesznie zwiedzaliśmy sobie różne piękne okolice.... podziwialiśmy widoki... robiliśmy klimatyczne fotki.... mieszkaliśmy u dobrych ludzi a jagodami objadaliśmy się leżąc na plecakach w jagodziskach. ależ bym tam (w tamtym miejscu i czasie) chciała być.
na koniec jeszcze jedna fotka z zamierzchłych "Wyprawowych" czasów.... ech....
Piękny i trzeba przyznać, że dość apetyczny :)
OdpowiedzUsuńnie wiem, czu "wyprawa" była w górach, ale jagody prosto z krzaka, w górach właśnie, smakują mi najbardziej.
OdpowiedzUsuńnaszyjnik - mniam.
pozdrawiam!
Ag
Jagody jak żywe. Mniam... A jakie to szkliwo daje taki jagodowy kolor?
OdpowiedzUsuń:) dziękuję Wam.
OdpowiedzUsuńAgata - to nie góry to Mazury :)
Plastusiu - a to czarna angoba i kropla o.
no i ciut szachrajstwa. ;>
przecudny!
OdpowiedzUsuńŚliczny jest ten jagodowy naszyjnik!
OdpowiedzUsuńez mam takie wsponmienia (las, namioty, plecaki, jagodowe obżarstwo prosto z krzaczków :) )
dziękuję :)
OdpowiedzUsuńnaszyjnik śliczny, a modelka urocza :)
OdpowiedzUsuń:D dzięki
OdpowiedzUsuń