Strony

środa, 31 sierpnia 2011

znów guziki ...

... i to na dokładkę te, które już pokazywałam. Tym razem pokazuję jak są "spakowane" i zapraszam do galerii Decobazaar gdzie je właśnie sukcesywnie wrzucam. 
Nie tylko one zresztą tam wylądowały.
W Olissimie też niedługo pojawią się "nowości" (mam nadzieję ;) )
Ogarnęłam się trochę, wybieram się na małe wakacje. Oj jak marzą mi się takie prawdziwe, gdzieś gdzie nigdy nie byłam (i wcale nie musi być to koniec świata, może być za rogiem), takie całkowite oderwanie....
niestety stan finansów po Jarmarku optymistycznie nie nastraja, na taką rozpustę pozwalać sobie nie będę, a główka pracuje.... co tu robić... co tu robić z tym fantem.....












.... i inne :)

(i jeszcze tyle odpowiedzi muszę napisać..... mam lenia i jakąś niechęć okropną. wybaczcie, zaraz to ogarnę)
:)

wtorek, 23 sierpnia 2011

Zu w listkach, zdobycze i klątwa


Na początek moja osobista kuzynka (hm, hm, Prezesie wybacz.... jak to było.... siostra wujeczna??) w listkach niebieskich. Zwijałam już się z Jarmarku, rozkładałam stoisko, Zuza przybyła i nabyła. Nie mogłam jej fotki nie zrobić :)
Ostatnia klientka :D


Temat kolejny zdobycze. Oszczędnie bardzo potraktowałam tegoroczny jarmark chyba intuicyjnie przewidując oszczędność społeczeństwa. Nie przymierzyłam kapeluszy u ulubionego Kapelusznika - bo wiem, że na punkcie któregoś oszaleję. Zostawiam to sobie na przyszłość. Torby, torebki za którymi szalałam same mnie dopadły, ale pójście w ilość niestety pozbawiło je smaczków, więc ze spokojnym sercem odpuściłam.....

Ale za to spotkałam ostatniego dnia na starociach "pieczątkę" do batików której odpuścić nie mogłam a dziś tylko żałuję, że przy targowaniu nie zaczęłam od niższej sumy bo chyba miałam szanse.

Dostałam od Prezesa naszego Syndykatu buty. Robota ręczna, niemal niezniszczalna, boska skóra, piękny len !
Zdobyłam u mojego ulubionego Srebrnego Pana (też z Syndykatu) co nieco do mojej kolekcji....


a od Kasi dostałam genialny rekwizyt :D

ach .... dostałam jeszcze łóżko!
Cudne!! Ciągle nie mogę się nacieszyć. 

no i na koniec.... klątwa....

Znam Taką którą dopada klątwa jarmarkowa. Mnie z całą pewnością dotyczy pojarmarkowa. 
W wyniku różnych zbiegów okoliczności dostawca prądu podstępnie mi go odciął. "Romantyczny" wieczór przy świecach, kabel przez okno do sąsiadów w celu podratowania życia lodówki, dwie godziny w kolejce do obsługi klienta (nie powiem ile tam jechałam bo punkt przenieśli!! o mało się o drzwi nie rozdyźdałam w tym starym) , pół minuty rozmowy w celu odkręcenia afery, Dziś prąd przywrócony ale tylko częściowo bo przy okazji zepsuł się pewien pstryczek-elektryczek (uf naprawiony). Samochód jednak zepsuty bardziej.  Masakra!
Pomiędzy tym wszystkim przytarganie wszystkiego co miałam na jarmarku do domu. 
Ratunku!!!! Czy Potop Szwedzki nie wystarczy?? 

Nie mam w zwyczaju, ale łacina nie tylko na usta się cisnęła ale i cichutko z nich się wydobywała, ech....  nigdy tak sobie nie pozwalałam...

....w zeszłym roku też mnie dopadła ta klątwa. było wesoło ;>....

:) 
Chyba pokłady optymizmu mam duże. 
Ucieszyłam się że w końcu miałam pretekst by odsunąć lodówkę i za nią posprzątać.

Ale już mam dosyć. 
Poproszę by to już był koniec.  



niedziela, 21 sierpnia 2011

ćwiry na dzień ostatni




Jest jeszcze we mnie mały cień nadziei. Na ten dzień ostatni jarmarku. 
maleńki.

:)

sobota, 20 sierpnia 2011

ćwir kolejny i wczorajsze widowisko.


Kolejne ćwiry dokończone pofruną ze mną na stoisko....
oby tylko wiatr nam sprzyjał. Wg prognoz ma głowę urywać.....
Zmiany w pogodzie wczoraj już bardzo malowniczo nam się na niebie objawiały.
Najpierw groziło.... ale nic z tej chmury się nie wysypało.

Potem wyglądało 


A na koniec dnia pojawiła się piękna tęcza. "Rosła" w oczach, kolorami aż świeciła - zdjęcia nie są chyba w stanie oddać takiego zjawiska. Moje z całą pewnością. 


:)

czwartek, 18 sierpnia 2011

winorośl


Po porannych kłopotach z napisaniem czegokolwiek na blogu teraz Wam pokażę!
Naszyjnik Wam pokażę :D
Winorośl. 


ceramika, koraliki, guzik, aksamit.....
:)

wtorek, 16 sierpnia 2011

...J.D....


Kolejny niestety nienajlepszy dla mnie dzień jarmarku minął. Jak coś się nie wydarzy to nie wiem co będzie. Co ja o tym mam myśleć, co robić.

Ale już bez marudzenia. 
Zaległe fotki "morskiego liścia".
Na człowieku - Kulce. Dzięki za przyprowadzenie dekoltu. ;)
(ach.... marzą mi sie jakieś bardziej wyszukane fotki na ludziu ale również cichą mam nadzieję że mi się to nie uda ;))


i jeszcze raz zbliżenie za to w końcu w jakimś znośnym świetle.


A dziś poza tym, że dzień marny i w na Pobrzeżu zimny dość to naprawdę malowniczy. 
Padło stwierdzenie, że niebo wygląda jak z obrazów Canaletto. 
Było co podziwiać. 
:)



sobota, 13 sierpnia 2011

turkusowy.


Wczoraj w końcu wbiłam ostatni raz igłę, nawlekłam ostatni koralik i jest. Skończyłam naszyjnik którego wykończeniem "bawiłam się" od początku jarmarku. UF!! (następny już "dziergam" jak to określiła przechodząca z dzieckiem pani :D)
Zdjęcia niestety robione na szaliku, w jarmarkowym namiocie nie są najpiękniejsze. Marzyłaby mi się jakaś piękna dziewczyna która by w nim zapozowała..... a na stoisku same chłopaki.
:)
Nie ma ktoś ochoty na kilka fotek??




W naszyjniku jak zwykle mikstura technik. Ceramika, koraliki dziergane, haftowane, ciut sutaszu. 
Miałam ochotę naszyjnikowi nadać jakąś fajną nazwę ale całkiem nie mam na to pomysłu a tak się ucieszyłam że go skończyłam że muszę się pochwalić :)

Biegnę! 
Żeby spóźnić się niewiele bardziej niż zazwyczaj ;)


Ps. "morski liść" - bardzo mi się podoba :D

czwartek, 11 sierpnia 2011

...J.D.... i zapowiedź.


Calusieńki dzień padało. Ale i tak ten dzień mimo że zimny, niemożliwie wilgotny i senny nieziemsko był jakiś fajniejszy od dwóch poprzednich. 
Teraz to już chyba tylko lepiej być może. 
:)

To co powyżej na zdjęciu, jest zapowiedzią naszyjnika, nad którego wykończeniem siedzę od początku jarmarku. Zostało mi zaledwie "kilka" ruchów igłą i będę mogła całość pokazać. 
Dziś tylko odrobina, w ostatnich smużkach wieczornego światła. 

wtorek, 9 sierpnia 2011

ptaszki :)


Uf..... dzisiejszy dzień jarmarkowy był najgorszy jeśli chodzi o efekty handlowe. No cóż .... zdarza się.
Ale za to sobie porządnie popracowałam - nawet na stoisku zawsze coś dziabię igłą lub innymi narzędziami. A teraz zaczynam powoli mieć nadzieję że naszyjnik turkusowo miodowy uda mi się skończyć. 
W międzyczasie kilka nowych ptaszków przysiadło na moim stoisku. ćwir!



niedziela, 7 sierpnia 2011

w jarmarkowy dzień deszczowy ....


..... zmokły magnesy.
teraz się suszą. 

a wcześniej, zanim zaczęło padać i po pierwszej serii deszczowej odwiedziły mnie piękne Panie, nabyły ptaszkowe kolczyki i zgodziły się na uwiecznienie na karcie aparatu :)


kilka fotek z dnia:
(no dobrze.... przyznam się - jedna ustawiona ale na podstawie tego co chwilę wcześniej zauważyłam i nie zdążyłam zareagować)




a gdy już wracałam do domu..... 
:D

(aparat ciut oszukał kolorystykę. ale moc zjawiska chyba przekazał )

:)