coraz bardziej panikuję.... (choć to w moim przypadku bardzo na wyrost określenie) .... za chwilę targi w Poznaniu.
dziś trochę przez przypadek popełniłam naszyjnik prawie całkiem filcowy. jedynym dodatkiem sa koraliki.
nieczęsto robię coś całkiem bez użycia ceramiki.
wczoraj zaś skończyłam dodatek do torby (którą jeszcze muszę wykończyć) czyli ptaszka - rudzika.
przypominam też wszystkim chętnym o konkursie. szczegóły w poprzednim poście. :)
ptaszynka mi się niesamowicie podoba! :) jak prawdziwy! :) aż jestem ciekawa torby...
OdpowiedzUsuń:) dzięki. jak skończę torbę to pewnie pokażę.
OdpowiedzUsuńnaszyjnik taki zimowy, lekki jak sniegu puch i cos tam malutkiego mu migoce.
OdpowiedzUsuńa ptaszyna na dloni sobie przysiadla. slodka ptaszyna.
kapelusik sprzed dwoch postow - cudenko!
dzięki :D
OdpowiedzUsuńRudzik -jak żywy! Wiem bo mam w domu ornitologa :-)
OdpowiedzUsuńA naszyjnik delikatny zimowy ..oszroniony...
:D dziękuję.
OdpowiedzUsuń