wtorek, 31 października 2017

Patryk.


W ostatnim wpisie strasznie (jak na moje możliwości) się rozpisałam. Dziś słów będzie jak na lekarstwo ale za to na deser mały żarcik ;)

Powstał nowy obrazek z serii portretów zwierzaków bez książek.
Chart Patryk.






A że dziś dzień taki, że wielu żarty się trzymają, to i Patryk postanowił pożartować.

niedziela, 29 października 2017

Pojechałam na warsztaty i sama zrobiłam notes.


Spędziłam niedawno niemal tydzień w Warszawie. Tym razem nie jechałam tam by zwiedzać, oglądać wystawy, choć nie odpuściłam sobie i poza sobotą, o której za chwilę, pooglądałam miasto na piechotę, odwiedziłam Muzeum Powstania Warszawskiego, byłam w Łazienkach Królewskich.

Ale ta sobota!
To był najważniejszy punkt, to był powód wyjazdu.

Jakiś czas temu zaczęły mi się plątać po głowie różne, dobrze zapowiadające się pomysły i niezbędna do ich realizacji była mi wiedza. Koniecznie musiałam dowiedzieć się jak zrobić książkę. Nie narysować, nie zamarkować na ceramice, nie zrobić na oko, tylko zrobić tak jak trzeba i porządnie.

Kiedy i jak trafiłam na stronę (jangrochocki.pl), profil na FB i na informację o warsztatach prowadzonych przez Jana Grochockiego niestety nie pamiętam ale przekonał mnie ;)

Rzadko zdarza się żebym na coś czekała tak bardzo. Charakter mam raczej spokojny, a tu kompletne szaleństwo w głowie. Trochę jak dzieciak który krzyczy chcę! chcę! widząc super zabawkę.
Cudem jakimś udało mi się zaklepać miejsce i przez ponad miesiąc tylko udawałam normalną siebie. Wewnętrznie byłam jak nakręcona wiewiórka ;) Co chwilę, podekscytowana opowiadałam komuś że jadę na warsztaty. Troszkę się bałam czy się nie zawiodę, czy nie wyobrażam sobie zbyt wiele. Nie, nie zawiodłam się ani odrobinę. Oczekiwania nie przerosły rzeczywistości. Było świetnie, nauczyłam się dokładnie tego czego chciałam, dowiedziałam się więcej niż się spodziewałam, a wszystko w bardzo fajnej atmosferze.

Grupa była na tyle mała, że każdy kto potrzebował dowiedział się jak poradzić sobie z problemem który napotkał. A ja osobiście nie stresowałam się że ktoś mi patrzy na ręce - ogromnie tego nie lubię, natychmiast ręce mi się trzęsą i nic nie umiem zrobić.

Porcja zdjęć z warsztatów:

















Wszystkie notesy które powstały tego dnia:


W efekcie mam mój pierwszy, niedoskonały, własnoręcznie zrobiony notes i dawkę wiedzy w głowie.






Wspomniałam o wizycie w Łazienkach Królewskich więc na deser po tej ilości zdjęć "papierowych" mały oddech ;)





poniedziałek, 16 października 2017

Kruk Arek


Ileż można rysować koty?
Wiem, wiem niektórzy powiedzą - ciągle. 
Ale ja potrzebuję zmian czasami a inne zwierzaki też kuszą. 
Dziś, do serii portretów bez biblioteki w tle, dołączył Kruk Arek (bawią mnie literki w kombinacji tych dwóch słów - Kruk Arek - Krek Aruk ;) ).

Kruk. Sweter. Drewno. Porosty. 





:) 

sobota, 14 października 2017

Kurka Wełnianka.


Wczoraj robiłam zdjęcia przędzy którą dostałam w prezencie. Zdjęcia robiłam by poprosić mądrzejszych ode mnie o wsparcie - oczywiście coś z tej wełny chcę zrobić ale moje doświadczenie jest raczej mizerne. No i tak te kłębki-dyski układałam, przekładałam, obok stało pudełko z grzybkami czekającymi na fotki... z ciekawości jednego upozowałam jak w mchu o okazało się że całkiem fajnie to wygląda.
Zatem kurka wełnianka - skojarzenie miałam oczywiście z dwoma grzybami prawdziwymi - kiedy robiłam grzybka inspirowała mnie kurka, wetknięta w kłębek wełny skojarzyła mi się z mleczajem wełnianką (tylko słowo nie forma)

Ceramiczna Kurka Wełnianka z piegowatym beżowym kapeluszem wzrostu 3,5 cm
:)












wtorek, 10 października 2017

Borys.


Ileż można koty rysować? Czasem potrzeba jakiejś odmiany. Do mikro serii portretów kocich bez książek czyli portretu Zenka i Maciusia (klik na imię i zobaczycie o czym mówię), postanowiłam dorzucić kilka innych zwierzaków. Może seria przestanie być mikro ;)
Na pierwszy ogień poszedł pies. 
Pies Borys to pies konkretnej rasy, bardzo trafnie opisanej przez Jonathana Carrolla w "Krainie Chichów". O, jak ja się śmiałam czytając te słowa, przecież to idealnie opisuje wygląd bulteriera. 

"Był wyjątkowo szpetny, krępy, ciasno obciągnięty skórą - jak wypchany serdelek, gotów w każdej chwili pęknąć."


Jako że poprzednicy mieli wokół siebie grzyby, mchy, porosty, generalnie leśne elementy, Borysowi nie mogłam ich poskąpić. Tym razem jako inspirację znalazłam sobie grzyby egzotyczne z gatunku Favolaschia calocera



Na koniec bulterier Borys z łatką na oku i uchu w całej okazałości.
:)


sobota, 7 października 2017

Kotka Hania


Jak tam mija Wam sobota?
Moja fajna. Dokończyłam kolejny rysunek i zrobiłam mu zdjęcia, pojeździłam na rowerze - spotkałam się oko w oko z sarenką, znalazłam kilka czernidłaków kołpakowatych (takie grzybki jak z bajki, na Instagrama wrzuciłam zdjęcie), trochę zmokłam, wykonałam całą furę zadań różnych i zaraz pewnie znów usiądę do rysowania.

A na dziś dokończonym rysunku koteczka Hania. Wielkooka, wielkoucha, pręgowana. Jesiennie w sweter wciśnięta. 





:)