wtorek, 30 listopada 2010

groszki, zielony pieprz i mandarynka....

Nie.... tym razem nic do jedzenia. 
Choć nazwy takie jadalne mi się przyplątały.

Kulki ceramiczne i filcowa oczywiście własnoręczne.... i nic więcej pisać dziś nie będę .... bo już prawie śpię.
A w weekend w Poznaniu Festiwal :)



poniedziałek, 29 listopada 2010

kołnierzyk


Dziś (w przerwie szaleńczych przygotowań - panika, panika!!!) będzie odrobinę nostalgicznie....
i niestety znów się wyda, że strasznie wolno pracuję....
Właściwie wolno kombinuję. Bo najpierw jest pomysł a potem go wałkuję w głowie (zamiast rysować - jakoś przestrzenniej widzę niż rysuję) a jak już zaczynam być przekonana że dobrze pomyślałam to dopiero wtedy biorę się do roboty.
... zaczęłam na wiosnę, gdy znalazłam kołnierzyki które wykonała moja mama i te które zostały od różnych ubrań. To te na ostatniej fotce. Ten po lewej był częścią sukienki mojej siostry a ten po prawej wyhaftowała mama i nawet pamiętam jak szłam kiedyś przez łąki wystrojona nieziemsko w zielony komplet, ten kołnierzyk i wielki słomkowy kapelusz.....

i tak sobie pomyślałam, że taki kołnierzyk może być w sumie taką formą biżuterii, ozdobnego naszyjnika....
co prawda ten który Wam dziś chcę pokazać jest jeszcze bardziej kołnierzykiem ale następne są w planie....




kołnierzyk jest lniany, na jedwabnej podszewce, haftowany, ozdabiany....
z moim własnym ceramicznym guzikiem
wiązany z tyłu na szyi.



i co? i co o tym myślicie? Strasznie ciekawa jestem :)

niedziela, 28 listopada 2010

ojej.... część druga, zapowiadana :)

Jak obiecałam jest druga tura kolczykowego szaleństwa.
A tak naprawdę to jeszcze nie koniec.
Ale reszta wymaga jeszcze wykończenia, zrobienia fotek - choćby tak marnych jak w tych dwóch zestawach - aj nie ostrzyłam czasem wyraźnie ;>

Za oknem zima a ja dalej kombinuję co tu jeszcze zrobić albo co najpierw zrobić z tego co już zaplanowane.


















sobota, 27 listopada 2010

ojej.... ależ się narobiło....


.... kolczyków się narobiło.....
....a to nie koniec.....
......ale wszystkie nie chcą sie niecnoty załadować do jednego posta.....
Będzie więcej.
(już dziś całkiem padnięta jestem.... rano druga tura.... a to tylko te które wykończyłam....)


czwartek, 25 listopada 2010

Chlup!


Na specjalne zamówienie Kasi powstały.... nie, nie kubeczki tylko podstawki pod różne naczynia z napojami.
Od razu się przyznaję, to nie mój pomysł i jakoś nie mogę namierzyć czyj.

A teraz już szybciutko wracam do roboty. Targi w Poznaniu zbliżają się coraz to bardziej a ja jak zwykle mam wrażenie że "jestem w proszku" (dlaczego tak się mówi??).

Dziś wyjęłam ostatni przed wyjazdem wypał z pieca. Udany. Uf.
Napstrykałam pełno fotek tego co ostatnio haftowałam a dziś skończyłam.... pokażę ale później, wymagają wiele pracy jeszcze jako że pojawiłam się na nich osobiście ;>
Wykończyłam pęczek kolczyków ale przy miłym świetle dziennym nie zdążyłam zrobić im fotek....

poproszę więcej czasu!
bardzo poproszę :)

.... i kredki poproszę :D
(rozmarzyłam się)