Dziś (w przerwie szaleńczych przygotowań - panika, panika!!!) będzie odrobinę nostalgicznie....
i niestety znów się wyda, że strasznie wolno pracuję....
Właściwie wolno kombinuję. Bo najpierw jest pomysł a potem go wałkuję w głowie (zamiast rysować - jakoś przestrzenniej widzę niż rysuję) a jak już zaczynam być przekonana że dobrze pomyślałam to dopiero wtedy biorę się do roboty.
... zaczęłam na wiosnę, gdy znalazłam kołnierzyki które wykonała moja mama i te które zostały od różnych ubrań. To te na ostatniej fotce. Ten po lewej był częścią sukienki mojej siostry a ten po prawej wyhaftowała mama i nawet pamiętam jak szłam kiedyś przez łąki wystrojona nieziemsko w zielony komplet, ten kołnierzyk i wielki słomkowy kapelusz.....
i tak sobie pomyślałam, że taki kołnierzyk może być w sumie taką formą biżuterii, ozdobnego naszyjnika....
co prawda ten który Wam dziś chcę pokazać jest jeszcze bardziej kołnierzykiem ale następne są w planie....
kołnierzyk jest lniany, na jedwabnej podszewce, haftowany, ozdabiany....
z moim własnym ceramicznym guzikiem
wiązany z tyłu na szyi.
i co? i co o tym myślicie? Strasznie ciekawa jestem :)
Kołnierzyk powala na kolana! Szkoda, że to nie ja wymyśliłam :-(
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się moje zdjęcie z pierwszej klasy, z kołnierzykiem be-be. Jeszcze niektóre z nich mam, muszę przyznać zainspirowałaś mnie... Odnośnie twojego kołnierzyka: jest wytrawny jak dobre wino, nie co rustykalny i przypomina przedwojenną elegancję Warszawy, którą obdarzyła mnie, moja babcia.
OdpowiedzUsuńNo co tu pisać? Naturalnie piękny ten kołnierzyk i jaki dopracowany! :-)
OdpowiedzUsuńświetnie haftujesz,świetnie komponujesz motywy ,świetnie dobierasz tkaninę
OdpowiedzUsuńza czym tęsknisz?:)
Alicja
Bossski koncept :) bardzo mi się podoba. Taki kołnierzyk to i zamiast bluzki można... a co dopiero jako ozdobę naszyjną :) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOjej, obudziłaś i moje wspomnienia. Moja babcia była krawcową i to taką, co umiała uszyć wszystko, nawet kostium kąpielowy, takie to były czasy, że w sklepach trudno było cokolwiek uświadczyć. Ja też w szkolnych czasach miałam haftowane i szyte kołnierzyki. Niestety, się nie zachowały. Ale twoja praca to powrót do tych czasów. Śliczności wyszły. To o tym wspominałaś, jak się widziałyśmy?
OdpowiedzUsuńWłaśnie taką miałam myśl jak tylko go ujrzałam, że to biżuteria. Inna, dlatego bardzo dobra. Nie wiem na ile zyska to popularność, ale mi się pomysł bardzo podoba, myślę że nawet lepiej się sprawdzi w otoczeniu zimowych ciuchów. A co do szybkości pracy - ile byś nie pracowała, nie ma znaczenia :) Zresztą, jak coś jest tak dopracowane to musi troszkę potrwać :)
OdpowiedzUsuń:D dziękuję!
OdpowiedzUsuńBela - wiesz jak często ja tak myślę??
Zdolność-tworzenia - ciekawe co wyjdzie z tego zainspirowania....
Alicjo - nawet jak za czymś tęsknię to się nie przyznam tak publicznie. :D
Wiewióra i tak tylko w kołnierzu?? bez bluzki?? :D
Plastusiu - mi mama szyła. nie tylko kołnierzyki. kurtki, kiecki.... nawet fartuszek do szkoły ... i nauczyła mnie szyć.
Dokładnie o tym wspominałam przy okazji spotkania.
Nitko ten z całą pewnością jest taki "cieplejszy" chyba głównie ze względu na rozmiar, ale myślę już o innych, może będą i "letnie"
widzę że obudziłam w Was podobne wspomnienia jak moje gdy znalazłam stare kołnierzyki. :)
magia... nic więcej na ten temat nie powiem.
OdpowiedzUsuńa kołnierzyki haftowane richelieu też miałam :). niby jestem "mała" w porównaniu do Was i w moich czasach ich już nie było ale moja mama uważała, że elegancja musi być klasyczna. więc ubierała mnie w aksamitne sukienki (bordową lub granatową) i właśnie takie kołnierzyki. albo w białą bluzkę z bordową aksamitką pod szyją (też niezły oldshool, ale do dziś lubię :)).
średnio to pasowało do mojego chuligaństwa, dletego zawsze miałam brudne kolana w białych rajstopach ;-D
Ojej jak miło, przypomniałam sobie swoje dzieciństwo :) Miałam takie kołnierzyki, nawet sama sobie parę takich wyhaftowałam i dumnie nosiłam :)
OdpowiedzUsuńTwoj "kołnierzyk" jest niczym piękna biżuteria, wspaniały pomysł !
Podoba mi się wykonanie, ten guzik nadaje charakter tylko martwię się do czego można by go założyć. To jak z kapeluszem. Chciałabym sobie kupić taki elegancki z dużym rondem (jak panie w starych filmach), ale do czego mam to nosić. Do jeansów i bawełnianej bluzki? Podrzuć nam pomysł kołnierzyka w komplecie ze strojem.:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:) dzięki
OdpowiedzUsuńKasia - też nosiłam bluzki z kołnierzykiem a do tego aksamitka.
to były czasy....
Bets-Petsy - w tamtym czasie pamiętam że też haftowałam ale nie kołnierzyki. raczej jakieś drobiazgi. na hafty, robienie na drutach czy szydełku wyraźnie nie starczało mi cierpliwości.
Oh.banty - do czego założyć? ja testowałam z czarnym golfem - fajnie było, do czegoś prostego, jak zgra się z koszulką i jeansami i będziesz do tego przekonana to będzie dobrze wyglądało.
wydaje mi się że możliwości jest bardzo wiele.....
ciekawa jestem jak ten kołnierzyk prezentowałby się z tuniką bez ramiączek z lnu w kolorze dekatyzowanego granatu lub lub w kolorze płótna i brązowymi jeansami Alicja
OdpowiedzUsuńJest niesamowity! Delikatny i z wielką klasą. Dla prawdziwej damy, nieważne, w jeansach czy w sukience...
OdpowiedzUsuńMnie po babci został też taki przedwojenny kołnierzyk z białego batystu, obrobiony przez nią filigranową szydełkową koroneczką :)
:D dziękuję.
OdpowiedzUsuńAlicjo - ciekawe :)
Aaaa, piękny!
OdpowiedzUsuńChoć ja kołnierzyków nosić nie lubię (a miałam ich sporo, część robionych przez mamę na szydełku), ale na kimś bardzo mi się podobają :)
Świetny. I jak ładnie wykonany.
OdpowiedzUsuń:) dziękuję
OdpowiedzUsuńDługadrogadodomu - a ja kołnierzyki lubię choć akurat w tym trochę nieszczęśliwie wygladam.
za duży przy moich ramionach i kolor naturalnego lnu, niestety ach niestety, całkiem mi nie pasuje.
jestem oczarowana!
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńŚliczne!
OdpowiedzUsuń