poniedziałek, 18 lutego 2013

Podręczny ratunek



Dziś słów kilka z całkiem innej bajki. Od jakiegoś czasu takie całkiem inne tematy pojawiają mi się i jakoś ciągle miałam opór by je poruszać na łamach tego bloga ale właściwie nie wiem czemu. Zatem pewnie czasem coś się pojawi. 

Żaliłam się ostatnio na FB, że zimą moje ręce cierpią. Nie ma znaczenia to, że bez rękawiczek na mróz nie wychodzę, ba nawet na niewielki plus zabieram ze sobą rękawiczki, nie ma znaczenia że jem raczej zdrowo, że piję dużo wody, soków (no dobra kawę i herbatę też namiętnie :D) i tak zimą wysycham jak wiórek. W tym roku nie tylko dokuczyło mi ogrzewanie ale i klimatyzacja w "dorosłej" pracy. Glina, filcowanie, farbowanie szkodzą przez cały rok ;>

Przedstawiam Wam mój zestaw ratunkowy:

Po pierwsze w każdej chwili dnia krem do rąk marki Ziaja. Najbardziej lubię ten pod tytułem "kozie mleko" chyba z powodu zapachu bo i inne fajnie działają na mnie....
Nakładam - ulga natychmiast i nie ma uczucia tłustości i mazania się. W "dorosłej" pracy nie mogę mieć tłustych dłoni :)

Po drugie - Joanno D. dzięki Ci wielkie ze podpowiedź! - maska parafinowa firmy Bielenda . Na grubo pomyziane łapki w bawełniane rękawiczki (kupione w sklepie budowlanym za jakieś 4 zł), na to stare ciepłe rękawiczki i półgodziny do godziny strasznych "męczarni" bo co ja mogę w domu robić w rękawiczkach?? ;)
Po czterech dniach takiej kuracji jest o niebo lepiej a było makabrycznie.
Uf co za ulga!
Przez tę ulgę aż fotkę zrobiłam i napisałam o tych niezwykle kosztownych (Ziaja ok. 8 zł, Bielenda ok 8 zł, rękawiczki 4 zł) cud, podręcznych pomocnikach :D

Do tej pory ręce w rękawiczki pakowałam posmarowane maścią witaminową albo pierwszym lepszym kremem do rąk i też pomagało ale parafina z dodatkami okazała się skuteczniejsza.

A Wy macie jakieś genialne sposoby ratujące ręce?

Na koniec informacja, tak na wszelki wypadek - nikt mnie nie sponsoruje.
:)


(w pracowni prace trwają, piecyk prawie pełny - będzie się piekliło, pełno zaczętych nowych rzeczy.... jeszcze "chwila" i skończę ;) )

18 komentarzy:

  1. najlepiej założyć rękawiczki bawełniane na noc, do spania. sok z cytryny, na to grubo nałożyć prawdziwy krem glicerynowy (jeśli jeszcze dzisiaj takie istnieją) i słodkich snów ;)))
    u.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety... choć jestem zmarźlakiem nie jestem w stanie spać ani w rękawiczkach ani w skarpetkach. skarpetki tylko na chwilę ale zaraz jak stopy się rozgrzeją muszę zdjąć.
      :(
      pozostaje przemęczyć się w ciągu dnia.

      :)

      Usuń
  2. moje dłonie zimą... popękane do krwi, suche jak wiór... witam w klubie suchych ciał :) mi pomagała maść z 30% mocznikiem, na receptę od dermatologa :) inne kremiska wsiąkają i tyle z tego było. Dużo zdrówka Twoim dłoniom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam to szczęście że mi zima dokucza tylko w dłonie i niestety twarz. reszcie odpuszcza raczej.
      maść z mocznikiem (może nie tak mocna, bez recepty, nie pamiętam jaka ale kiedyś używałam) też jest niezła.
      :)
      Twoim dłoniom też wszystkiego dobrego!

      Usuń
  3. ciekawy wpis. mnie bardzo pomogło mycie dłoni "białym jeleniem". polecam i pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D "biały jeleń" jest super.
      używam go do filcowania, czasem do prania, zawsze mam w domu.

      Usuń
  4. ja jakiś czas temu zakochałam się w zestawie 'Satin hands' f-my MaryKay - dla mnie istne cudo, nawet mój małżonek zaczął używać bo nie zostawia 'tłustych rąk'
    pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na Twoje wypieki :) - tego smoka/jaszczura chciałabym nareszcie zobaczyć :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba taki zestaw kiedyś od siostry dostałam... był naprawdę dobry. dawno to było, trochę wyleciało z pamięci ;)

      ale powiedzmy sobie szczerze - sama nie wydałabym tyle pieniędzy na dwa kremy i peeling (pobuszowałam w internecie i przedział cenowy jaki znalazłam to 130-170 zł) - przecież to szaleństwo. chyba pozostanę przy skutecznych jak się okazuje, polskich i na dokładkę dostępnych cenowo produktach.
      :D

      Usuń
    2. Zgadza się niestety - drogie to to masakrycznie, ale cudowne :)
      Zapraszam na mój mini-konkurs: http://www.jocart-pracownia.blogspot.com/2013/02/co-to-jest.html

      Usuń
  5. No i ja w tym samym klubie, nie dośc, że suche te dłonie to jeszcze skóra pęka... Dla mnie skuteczna parafina (ja mam firmy Oillan), rękawiczki, ale nie bawełniane, tylko biore takie lateksowe, to razem w ciepłe wełniane i tak parę h... (najlepiej do spanka). Co do kremów, warto zrobić sobie swój, do jakiegoś kremu dołożyć cały listek wit. A+E (trochę roboty, ale warto), chyba, że jesteś w stanie uzyskać receptę na witaminy w płynie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. próbowałam ręce nakremowane w lateksowe rękawiczki wcisnąć ale jakoś nie najlepiej mi z tym było.
      a dołożenie witamin do kremu trzeba będzie wykonać :)

      Usuń
  6. Moja skóra to w całości alergiczna Sahara. Przerobiłam już wszystko włącznie z leczniczymi i norweskimi formułami.
    Rękawiczki najlepiej jedwabne (mam po babci), sok z cytryny, gliceryna i parafina ok, ale na krótko.
    Ostatnio kupiłam w sklepie w uśmiechniętym owadem w kolorze czerwonym, super kremy (trzy rodzaje) za śmieszne pieniądze. Oczywiście mam je w każdym pomieszczeniu z wodą i stosuję natychmiast po kontakcie z tą cieczą.
    Ostatnio na całą skórę dobrze działają kąpiele z soli z morza Martwego.
    Wszystko robię w rękawiczkach z naturalnego lateksu (kupuję je w promocjach w niemieckim markecie na A... i to od razu hurtowo) są niezwykle wytrzymałe i wystarczają na kilka razy bez talku (oczywiście 1 para).
    Ja niestety nawet latem zawsze śpię w skarpetkach a krem do nóg tak jak pisałaś z mocznikiem kupuję w aptece.
    Może pomoże, na pewno nie zaszkodzi, tak jak w polskiej komedii.
    Pozdrówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dlaczego rękawiczki jedwabne mają być lepsze od bawełnianych?
      strasznie mnie to zaciekawiło.
      rękawiczki lateksowe i inne gumowe u mnie zawsze są w użyciu przy sprzątaniu, grzebaniu się w ogródku, farbowaniu, nawet nauczyłam się w nich filcować. niestety lepić w glinie nie i raczej się nie nauczę.
      :)

      Usuń
  7. A ja mam dla Was ekologiczny, właśnie znaleziony na ślicznym blogu sposób, może ktoś poeksperymentuje:
    http://lawendowafarma.blogspot.com/2012/12/natuszczajace-guziczki-aligatora.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie dałabym rady ;)
      zjadłabym caluśkie awokado zanim cokolwiek miałabym szansę z zniego zrobić.
      wprost je uwielbiam a ostatnio coś nie mogę trafić na dobre więc jestem wygłodniała strasznie na to cudo :D

      Usuń
  8. kupilam kolagen na dlonie i w body shopie pojawil sie krem lniany-swietny*tyle,ze im bardziej dbam o dlonie tymbardziej sa one narazone na roznego rodzaju otarcia i pekniecia..hmm..
    pozdrawiam serdecznie*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo to pewnie jest tak jak z każdym nadużywaniem ;)
      np jak smarujesz usta co chwilunię pomadką ochronną to w pewnym momencie skóra się przyzwyczaja i sama już sobie nie radzi. może po prostu trzeba pomagać wtedy kiedy jest potrzeba a potem ograniczać. :)
      z body shopu próbowałam konopny krem chyba (kumpela miała to trzeba było przetestować) ale zbyt długo "mazał" mi się po dłoniach. niestety przy większości wykonywanych prac nie mogę na to pozwolić ;(

      Usuń
  9. Zwykle przed każdymi świętami, w okresach największego sprzątania mam ręce całe w ranach i szorstkie jak tarka. Jakaś pani z apteki poradziła mi wtedy żebym zastosowała taką kurację: przed snem nałożyć bardzo grubą warstwą krem alantan (kilka zł w aptece) i nie wsmarowywać go, tylko założyć na noc rękawiczki (takie jak są na stacjach benzynowych lub dołączane do farb do włosów - zwykłe foliowe, ale mają porobione takie mikroskopijne dziurki). Oczywiście w nocy po kilku godzinach rękawiczki ściągałam, ale to już po wchłonięciu kremu.
    Podziałało rewelacyjnie. Po 2-3 dniach już miałam prawie zagojone i gładkie, nie spierzchnięte dłonie
    Naprawdę polecam.

    OdpowiedzUsuń