wtorek, 3 stycznia 2017

O polowaniu na grzyby i karmieniu motyla.


Ostatnio czas spędzałam z rodziną, przyjaciółmi nie zajmując się pracą, choć nie zaprzeczę, że wybierając się do lasu by "zapolować" na grzyby, mchy i porosty po prostu szukałam inspiracji. Ale to takie przyjemne i odprężające!
Później udało się odkryć przy pomocy znajomych oraz atlasów i blogów kilka nazw więc część zdjęć będzie podpisana, część niestety nie. Jeśli gdzieś się pomyliłam albo znacie sportretowanego - niepodpisanego to bardzo proszę piszcie! Chętnie dowiem się więcej :D

Kilka dodatkowych zdjęć znajdziecie też na moim Instagramie. Są tam między innymi.... gacie lasu ;D O, przyznam się Wam, że bardzo się śmiałam gdy je znalazłam.

***
Dzień wilgotny i mroczny w okolicach Poznania.




płomiennica zimowa / zimówka aksamitnotrzonowa 








trzęsak pomarańczowożółty

kisielnica trzoneczkowa

kisielnica trzoneczkowa

kisielnica trzoneczkowa

boczniak ostrygowaty

boczniak ostrygowaty



Kolejna wycieczka do lasu w okolicach Poznania była już słoneczna i lekko zmrożona ;))





trzęsak mózgowaty

trzęsak mózgowaty


próchnilec gałęzisty

próchnilec gałęzisty

grzybówka dzwoneczkowata?
grzybówka hełmiasta?

jw.

jw.

jw.

Na deser poszłam na spacer z pieseczkiem który ma w tym roku futrzany tajfun na plecach. Chłopak obrósł futrem jakby zima stulecia miała być a tu w lesie grzyby rosną ;))



Zaledwie kilka dni później byłam na Kaszubach w pewnym małym domku.
Pogoda była mroczno-mglista ewentualnie mroczno-deszczowa.


Ale czy taka pogoda przeszkadza jeśli spędza się czas z fajnymi ludźmi i na dokładkę można napalić w kominku?

Można się też wybrać na noworoczny spacer i upolować do kolekcji jeszcze kilka grzybów i porostów :)


rozszczepka pospolita

rozszczepka pospolita i jakiś porost czy grzyb ;)

A na deser krótka historyjka. Tym razem bez zdjęć bo byłam tak zaskoczona, że w ogóle o tym nie pomyślałam.
Gdy wróciliśmy po spacerze do małego domku z kominkiem, okazało się, że ciepło obudziło motyla (Rusałka pawik). Musiał schować się gdzieś w środku na zimę a kilka dni kiedy regularnie było palone w piecu w końcu musiało go obudzić. Motyl latał, my zjedliśmy obiad. Koleżanka zajęła się zmywaniem naczyń a motyl usiadł na zlewie. Zazwyczaj są dość płochliwe ale siedział tam dłuższą chwilę więc podstawiłam mu rękę bo pomyślałam że w końcu zachlapie go woda. Wlazł na moją dłoń, a mi przypomniał się (pewnie niezbyt dokładnie) jakiś artykuł, czytany jesienią, o wybudzonych motylach. 
Pamiętałam że mogą być głodne, więc niespecjalnie długo myśląc, na palcu rozpuściłam odrobinę cukru w kilku kroplach wody, a motyl rozwinął trąbkę i zaczął jeść! 
I tak sobie podjadł, zwinął trąbkę, posiedział jeszcze chwilę i znów zaczął latać pod sufitem. 
Kilka godzin później zostawiliśmy go w wychładzającym się powoli domku. Mam nadzieję że najedzony pośpi do wiosny.

:)
Dobrego Nowego Roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz