Na parapecie okna, na klatce budynku w którym mieszkam, ktoś postawił małą doniczkową różę. Najpierw rozwinął się pączek, róża zakwitła, pachniało przepięknie! teraz roślinka wypuściła zielone listki...
W tym roku żadna z moich ogródkowych róż przesadnie nie kwitła ale zdarzało się w latach poprzednich że ich kwiaty można było oglądać lekko przyprószone śniegiem.
No i zakwitł naszyjnik.
Jedwabnymi, osobiście barwionymi różami.
Jak tego typu naszyjnik wygląda na człowieku można zobaczyć w jednym z lipcowych wpisów na blogu: "Różany"
Jak zwykle delikatnie piekny:)
OdpowiedzUsuń:) dziękuję
Usuńcudo! moje kolory ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
Usuńmoja droga, ja w zeszłą sobotę wyszłam sama już nie pamiętam po co do ogródka i ze zdziwieniem zauważyłam, że moja róża kwitnie, a na drugiej gałęzi jest całkiem pokaźny pąk. Tą kwitnącą ucięłam i przyniosłam do domu, żeby cieszyła oko, a pąk zostawiłam. I właśnie mi przypomniałaś, że miałam do niego zajrzeć i zobaczyć co u niego słychać :)
OdpowiedzUsuńbo jeszcze porządnego mrozu nie było.
Usuńu mnie róże w tym roku ogólnie prawie nie kwitły, może sobie odpoczywały. ale wcześniej bywały kwiaty i w grudniu i w styczniu. ;>
U mnie na tarasie w doniczce ostatni bratek kwitnie - dzielnie się trzyma, choć dni ma policzone.
OdpowiedzUsuńPrześliczny i delikatny naszyjnik, bardzo romantyczny, bajkowy. Tak mi się skojarzył z Gerdą która na widok róży przypomniała sobie że ma szukać Kaja....(akurat czytam dziecku do poduszki Królową Śniegu).
twardy zawodnik! z tego bratka ;))
Usuńpięknie dziękuję :)
albo czytałam (daaawno temu) jakąś inną wersję tej bajki albo całkiem zapomniałam że w niej występowała róża.