przez chwilę tego naszyjnika nie lubiłam. jak się za niego wzięłam to tak mnie wciągnęło że zapominałam że świat istnieje. niestety odbiło się to na kręgosłupie.
już mi przeszło. wybaczam jemu. i sobie. ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
podziwiam Cię podwójnie:
OdpowiedzUsuńpo pierwsze za niesamowity zmysł artystyczny,
a po drugie za OGROMNĄ cierpliwość jakiej zapewne wydzierganie takiego cuda wymaga :)
pozdrawiam ciepło
dziękuję :D
OdpowiedzUsuńaż się sama sobie dziwię że znajduję na nie cierpliwość.
Tworzysz naprawdę niesamowite rzeczy Karolino ^^
OdpowiedzUsuńpiękny. mnie się kojarzy z pawiem. bardzo podoba mi się dobór kolorów. ja również podziwiam Twoją cierpliwość i w wyszywaniu, a przede wszystkim szkliwieniu tych maleńkich elementów Twoich prac, np. ważka - bomba!. pozdrawiam, ewelina.
OdpowiedzUsuńdziękuję Wam pięknie :)
OdpowiedzUsuńTy to musisz mieć cierpliwość... Gdzie znalazłaś taką 'klimatyczną' główkę koguta ? Moja mama zbiera ludowe gwizdki z ptaszkami i trochę jest podobny...
OdpowiedzUsuńczasem całkiem nie mam cierpliwości a czasem objawia sie w ilościach niezmierzonych.
OdpowiedzUsuńa koguta sama zrobiłam. ceramiczny jest.