środa, 3 lutego 2010

kogut

przez chwilę tego naszyjnika nie lubiłam. jak się za niego wzięłam to tak mnie wciągnęło że zapominałam że świat istnieje. niestety odbiło się to na kręgosłupie.
już mi przeszło. wybaczam jemu. i sobie. ;)

7 komentarzy:

  1. podziwiam Cię podwójnie:
    po pierwsze za niesamowity zmysł artystyczny,
    a po drugie za OGROMNĄ cierpliwość jakiej zapewne wydzierganie takiego cuda wymaga :)
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję :D

    aż się sama sobie dziwię że znajduję na nie cierpliwość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tworzysz naprawdę niesamowite rzeczy Karolino ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. piękny. mnie się kojarzy z pawiem. bardzo podoba mi się dobór kolorów. ja również podziwiam Twoją cierpliwość i w wyszywaniu, a przede wszystkim szkliwieniu tych maleńkich elementów Twoich prac, np. ważka - bomba!. pozdrawiam, ewelina.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty to musisz mieć cierpliwość... Gdzie znalazłaś taką 'klimatyczną' główkę koguta ? Moja mama zbiera ludowe gwizdki z ptaszkami i trochę jest podobny...

    OdpowiedzUsuń
  6. czasem całkiem nie mam cierpliwości a czasem objawia sie w ilościach niezmierzonych.
    a koguta sama zrobiłam. ceramiczny jest.

    OdpowiedzUsuń