Pod poprzednim wpisem na blogu padło pytanie:
"Ile czasu mniej więcej poświęcasz na jeden taki obrazek - wyglądają na bardzo żmudne..."
Chyba nie mam szans odpowiedzieć na takie pytanie, czy dotyczy ono wizytówek, innych rysunków, czy np. czasu poświęconego na zrobienie naszyjnika. Bo jak? Nastawić stoper i nie zapomnieć wyłączyć gdy się zamyślę, pójdę zrobić kawę, czy złapię za inną pracę?
Nawet te drobne rysunki na wizytówkach w większości przypadków były robione w małych przerwach, mikro-chwilkach w których mogłabym się zacząć nudzić ;))
Ale tak się stało, że robiąc ostatnią wizytówkę z drugiej serii, zrobiłam zdjęcia kilku etapów.
Tak to wygląda:
Na początku jest porządek ;)
Odpowiednio przycięty papier i podstawowe narzędzia.
Potem pojawia się delikatny szkic, pierwsze, najważniejsze linie.
Kolejny etap w tym przypadku to układanie książek na półkach.
A potem dodanie tła.
Zabawa szczegółami - niech sweter będzie trochę bardziej plastyczny a książki niech mają tytuły.
Na deser trzeba dodać trochę głębi, mikro-autograf....
i gotowe.
:)
O wizytówkach pisałam już wcześniej:
Niby to jest takie proste? ;-)))
OdpowiedzUsuńU mnie najlepsze rysunki robią mi się same, jak przydługo rozmawiam przez telefon. Jakbym usiadła przed pustą kartką z zamiarem narysowania czegoś fajnego, to miałabym pustkę we łbie.
Nieustająco podziwiam i pozdrawiam!
Hehe... ja tez się czasem zawieszam przed pustą kartką :D
UsuńTaa, ja się umie to wszystko łatwo i mimochodem się pojawia ;)
OdpowiedzUsuńKażdy co innego umie i co innego jest dla każdego łatwe. Mi się czasem łatwo rysuje, za to, choć znam podstawy, robienie na drutach czy szydełku konkretnej formy to jakieś tortury.
Usuń