Miodowe, czekoladowe i karmelkowe materiały zamieniły się w końcu w naszyjnik. Jesienno-smętny. Ale czy można oprzeć się wpływowi smętnej jesieni za oknem??
Można. Ale tym razem z przyjemnością się nie opierałam. Bo robiłam ten naszyjnik w pewnym celu ale o tym może napiszę w przyszłości.
I nie będzie to część druga. Bo w części drugiej będzie pewna historia, która wykluła się w mojej głowie, dwa dni mi myśli przy robocie zaprzątała. Wczoraj udało mi się zrobić do niej fotki i tylko teraz umaić je muszę wg planu a historię złożyć w całość.
Na zdjęciu poniżej "plecy" naszyjnika z jedwabiu z nadrukowanym własnoręcznie ornamentem.
Naszyjnik jest dość duży ale jak widać poniżej można go na różne sposoby skrócić i nosić wyżej.
Jak zwykle ciekawa jestem Waszych opinii.
Zapraszam też na małą relację z wycieczki po Gdańsku i gdańskich muzeach.
Jest co w nich oglądać.
:)
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy historii - a w naszyjniku najbardziej mnie uderza dbałość o szczegóły. Perfekcja.
OdpowiedzUsuńale namotałaś słownie :D
OdpowiedzUsuńnaszyjnik bardzo szykowny!
Matko ,jakie to cudne.Sznur z jakich koralików robiłaś? Bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoje opowiesci...
OdpowiedzUsuńmanualne tudziez literackie talenta to prawdziwa uczta dla oka*
Opinia może być tylko jedna, zachwyt, zachwyt i jeszcze raz zachwyt :)
OdpowiedzUsuńCudo! Wcale nie jest smętny, raczej jesienno-słodki, jak gorąca czekolada zagryzana karmelem, przy kominku i jeszcze z kotem na kolanach.
OdpowiedzUsuńKolejne zachwycające dzieło :)
OdpowiedzUsuńPiękny tył pracy... W ogóle nie ma w Twoich cudach elementów mniej ładnych :) Jestem Wielką Fanką Twoich Unikatów :)
A ja bym nosiła długiego do grubego golfu - pięknie by wyglądał :>
podziwiam i pozdrawiam :)
Jak to część pierwsza to już nie mogę doczekać się kolejnych. Uwielbiam u Ciebie to otulanie zimnych kafli w miękki aksamit. Przypomina mi to dawne epoki. Jednak mimo, że odległy w ornamentach, tobardzo na czasie i funkcjonalny.
OdpowiedzUsuńNawet ta późna jesień mi się spodobała.
Przepiękny. Już sam obraz jest cudowny, a w takiej oprawie to już mistrzostwo.
OdpowiedzUsuńJak zwykle będę monotematyczna i westchnę tylko "łaaaał" :) Piękny!!! :)
OdpowiedzUsuń:D pięknie Wam wszystkim dziękuję.
OdpowiedzUsuńdruga część się legnie.... niestety nie idzie mi najlepiej. obawiam się że dziś mogę nie dać rady.
Justyna - ja lubię szczegóły, drobiazgi, czasem mam wrażenie że zapędzam się w nie za bardzo.
Agata - he he... chyba tak, chyba namotałam, a namotam jeszcze bardziej :)
Eli - to koraliki Knorr
Alu - literackich brak! słowa z siebie wyciskam mało lotne.
Aniu - "lekko" przesadzasz :D
Alveaenerle - to drzewo mi się tak smętnie kojarzy, i ta historia której jeszcze nie ma a będzie i te fotki do niej które już są a sprawiają kłopoty ;)
niecnoty.
Phalaenopsisia - o dokładnie tak go sobie wyobrażam. z czymś ciepłym i mięsistym.
Zdolność-tworzenia - jak widzisz aksamit w połączeniu z ceramiką i mnie bawi i jeszcze będę do tego wracać. Właściwie w kolejnym naszyjniku już użyłam :)
Nami, Tobatko - :D
majstersztyk :)takie jesienne "smęcenie" to ja lubię :D z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg historii ^^
OdpowiedzUsuń:) dziękuję.
OdpowiedzUsuńniesamowity!
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńUwielbiam taki styl, nawet taki guziczek pokazany na zdjęciu jest także w mojej garderobie:) upolowany zresztą w przypadkowej pasmanterii:) Pozdrawiam i obserwuję:)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
OdpowiedzUsuńprzypadkowe pasmanterie na dokładkę w małych miastach lub jakiś abstrakcyjnych miejscach są najlepsze :D