czwartek, 5 stycznia 2012

o słodyczach i dużo marudzenia ;)


Jakaś niemoc, leń paskudny zalągł mi się w głowie. Ręce, nogi działają, głowa wykonuje tylko niezbędne do życia czynności ;)
żeby czasu strasznie nie marnować usiłuję chociaż dziergać z koralików.
Dwa dni patrzę (oczywiście nie cięgiem!) na dwa kolory koralików i kombinuję jak je połączyć. Wzorki rozrysowuję.... DWA dni!. A potem nawlekam jeden kolor.
Miałam wylosować na koniec roku kogoś kto słodycze wygrał. Nowy rok już się dzieje od prawie tygodnia a ja wylosowałam dziś.
Projektów do zrealizowania pełno, ale jako że słabo myślę, to strach się za nie brać ;)

Za to w końcu zlewam i filtruję nalewki (zawsze było coś ważniejszego do zrobienia). Koncentrat lata i jesieni na zimę. Jeśli w końcu przyjdzie zima i potrzeba rozgrzewania może się nadarzy.
Niech przyjdzie zima. 
Może wymrozi lenia, komary, bakcyle i inne wirusy. 


a słodycze na blogu wygrała Inka
:)
 ładna tęcza?
ciekawe czy ktoś zgadnie z czego :D

9 komentarzy:

  1. stawiam na wiśnię, jarzębinę, dziką różę i może ... pigwę albo coś na miodzie ? :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pigwa (no dobra, dobra - będą się czepiać - pigwowiec) trafiona. ma dodatek miodu. a reszta całkiem nie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. od prawej: aronia, porzeczka czarna, malina i...podany wcześniej pigwowiec, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie podejmuje się zgadywania, może oprócz pierwszej nalewki ( pigwa?), ale podjęłabym się testowania :)
    Leń czasem jest potrzebny, ale może jakiś płodozmian zastosować na lekarstwo? Albo jakiś wyjazd?

    OdpowiedzUsuń
  5. Też obstawiam galaretki. Albo nalewki, ewentualnie wodę z sokiem lub herbatę. Wszystko jest możliwe, Ty twórcza jesteś ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ależ Agnieszko, Agato przecież pisałam że nalewki zlewam ;)
    może to nie było oczywiste.....

    przedstawiam zatem od lewej:
    - pigwówka (z pigwowca)
    - nalewka z węgierek
    - z czarnej porzeczki
    - z malin.

    Iza - że leń potrzebny to wiem, dopuszczam i czasem z przyjemnością z tej wiedzy korzystam. ale ten trwał zbyt długo. na szczęście wczoraj pod wieczór zaczął się lekko wycofywać. coś zaczęłam robić.
    płodozmian to w sumie ciągle stosuję ;)
    nie czepiam się jednej techniki.

    a wyjazdy... ech... pojechałabym gdzieś i nawet nie na koniec świata, mogłoby być "za róg" (najlepiej taki nieznany) ale to zawsze są koszty... a chwilowo i ciągle nie powinnam sobie pozwalać.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  7. lenistwo pewnie z pogody się wzięło. sama ledwo żyję w tej szarzyźnie. mam wrażenie, że nastała jakaś noc polarna - co z tego, że dzień niby się wydłuża, jak i tak cały czas trzeba siedzieć przy zapalonym świetle (wczorajsze śniadanie o 10 przy zapalonym świetle to już lekka przesada!). sama dzisiaj miałam moc do działania, nawet chciałam popykać jakieś zdjęcia, bo jeden promień słońca się pojawił, ale zanim zdążyłam się ogarnąć to już sobie poszedł i jest znów szarzyzna.
    ale już niedługo wiosna :). i ja się twardo będę trzymać tego, że podoba mi się taka zima jak teraz, choć wiem, że dla przyrody przydałoby się trochę mrozu...

    OdpowiedzUsuń
  8. brak słońca (lub śnieg + mróz) jest straszny. kolejna jesień.... jakby tych dwóch (lato jesienne i jesień również) było mało.

    ja nie będę mówiła że mi się to podoba.
    śniegu!
    mrozu!
    zimna!

    a potem niech będzie wiosna. :D

    OdpowiedzUsuń