Oczywiście depresja w sensie geograficznym. Czyli znów zaglądam na Żuławy.
A mała dlatego że była jakiś czas temu wersja duża.
Tym razem naszyjnik jest niewielki a cała oprawa obrazka utrzymana w jednym kolorze.
Czerń. Matowa.
Wyłamują się tylko: guzik i jedwabna podszewka.
Jesień u mnie jeszcze kolorowa ale pierwsze przymrozki już chwytają więc pewnie niedługo będzie taka smutna i deszczowa. Trzeba brać się za kolory :D
Jakoś nie mogę określić Twojej biżuterii - brakuje mi słowa, może magiczna...
OdpowiedzUsuńPodziwiam
piękny wisior, wymuskany... :)
OdpowiedzUsuńPrześliczny.. :)
OdpowiedzUsuńJanola - zdecydowanie magiczna! Mnie zaczarowuje za każdym razem :)
U mnie słonecznie, ale zimno - auto już trzeba rano skrobać, bo zmrożone warstewką lodu... brrrr.... Ale słonko na razie ratuje przed depresją :)
Uwielbiam te Twoje żuławskie klimaty. Piękny wisior!
OdpowiedzUsuń:D dziękuję!
OdpowiedzUsuńTobatko u mnie też słonko piękne, samochodu nie skrobię na szczęście nawet zimą. nocuje w garażu :D
Zachwycił mnie ten wisior, niebanalny motyw, i kolorystyka - stonowana, a przykuwająca uwagę.
OdpowiedzUsuńCudo.
:) bardzo dziękuję
OdpowiedzUsuń