poniedziałek, 12 grudnia 2011

po Festiwalu...


Wczoraj się skończyło....
tragedii nie ma ale żebym była szaleńczo zadowolona to nie powiem.
No cóż.... albo idę w złym kierunku albo taki czas po prostu.
Dla Was kilka fotek niespecjalnie wyszukanych bo jakoś nie miałam zapału do uwieczniania, wolałam sobie pooglądać zawartość stoisk. Tak na tych kilka rzutów oka które wykonałam było lepiej niż rok temu. 
Na fotkach nie znalazły się dwa stoiska których żałuję że nie uwieczniłam.

Po pierwsze pyszne sery Pana Marka Grądzkiego - rooozpusta!! (a do tego pomidorowe powidła lub kiszone pomidorki)

A po drugie sukienki od Lady Carotty - mierzyłam, macałam, jak tylko coś, gdzieś dobrze pójdzie dam się skusić na jedną taką z całą pewnością :D

A teraz już fotki z Festiwalu:

widok na halę 7 z góry (na poprzedniej fotce też)

 

Herbarium



cuuudne obrazki (na żywo jeszcze piękniejsze) Roberta Romanowicza  obok mało widoczne grafiki, obrazy  Piotra..... który na dokładkę pięknie gra na "dzbanku"


tkaniny ....


ceramiki...


bajkowe obrazki  z drzewami....


kolorowe skóry ....


trochę słońca....


i na koniec nasze syndykatowe stoiska :)

 


a teraz chwila odpoczynku i pętania się po lesie
ładnie jest w lesie
dziś lekko mroźno i słonecznie

3 komentarze:

  1. Napiszę tu- ptaszek turkusowo fioletowy :) dla mnie!
    I rzeczywiście lepiej było niż rok temu!
    Ale prócz półproduktów, nic nie zdążyłam sobie nabyć...i nawet dobrze nie pozwiedzałam...Pięknie było!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe spotkanie i ćwiro-kolczyki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. LIcho - :) ptaszki dla Ciebie zapisane - ale jakbym zbyt długo nie gadała o nich to mi przypomnij koniecznie!
    wiesz... ja poza kilkoma "półproduktami" to tylko ser nabyłam :D

    Alicjo - mi też było bardzo miło :)
    fotka z Tobą będzie ale jak wrócę do siebie.

    OdpowiedzUsuń