Jest taki moment... kiedy muszę na chwilę oderwać się, nie panikować, nie myśleć: szybciej, szybciej, lepiej.
no i właśnie w takiej chwili, patrzę z boku i robię fotkę ;)
oto moje miejsce pracy...
a na stole między innymi kafelki testowe.
sprawdzałam jak mi się moje pieczątki będą zachowywały.
to te wycinane gdzieś w kwietniu czy marcu.
kilka jeszcze się pojawi już w normalnych pracach.
a piecyk właśnie stygnie....
może, może dziś wieczorem?
może jutro rano?
:)
Wow! podziwiam i podziwiam Twojeprace nieal z zapartym tchem, kiedyś jeszcze wymyśliłam sobie że jak będę miała swoją własnąchałupkę to do kuchni sama kilka płytek zrobię choć nie wiem na ile to realne marzenie bo nabycie pieca na kilka płytek to razej welka inwestycja ale uwielbiam popatrzeć na takie niestykane, niepowtarzalne dzieła, a Twoje są wyjatkowe:]
OdpowiedzUsuńdziękuję.
UsuńKupowanie pieca dla kilku płytek to niemałe szaleństwo. A wypalić zawsze można w jakiejś pracowni ceramicznej, owszem to kosztuje ale dużo mniej niż piec ;)
często można coś takiego zrobić w pracowniach które prowadzą kursy.
:)
Dziękuję za podpowiedź, chyba przejdę się do \domu \kultury i zapytam
UsuńA ja mam pytanko techniczne...czy to specjalne szkliwo takie pękające czy też się z nim robi coś,żeby pękało?...Mam takiego aniołka z niebieską sukienką z tym szkliwem, z jarmarku, rzecz jasna, i od kilku lat nie dawało mi to spokoju, co na niego spojrzę...
OdpowiedzUsuńsą tak naprawdę dwie mi znane opcje - są specjalne szkliwa które mają pękać (czyli ma się pojawić krakelura, od francuskiego - craquelure - pęknięcie, spękanie) albo to wynik nieidealnego spasowania gliny i szkliwa. przy wypale kurczą się nierównomiernie, powstają napięcia i gotowe spękania. tyle kiedyś wyczytałam. można to neutralizować, dopasowywać ale ja spękania lubię i niczemu one nie przeszkadzają w moich rzeczach a czasem nawet wolałabym by było ich więcej :)
Usuńpiekne...
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMI też bardzo się podobają, stąd pytanie :)
OdpowiedzUsuń