czwartek, 1 lipca 2010

trochę pod górkę.

...
takk... ociupinę
pomarudzę sobie.

firefox mi rozrabia. strasznie. nie rozumiem go! nie rozumiem dlaczego!
(zmusza mnie do korzystania z IE a tu mi niektóre polskie literki rozrabiają. też nie rozumiem i nie chce mi się wnikać. leń!!)

gliny nie dowieźli. dzis miala być. teraz ma być we wtorek. a Jarmark już za chwilę.
po trzech tygodniach nieobecnosci u siebie (najpierw Jarmark w Poznaniu o którym pisalam w poprzednim poscie, potem jeszcze niemal tydzień na weselu z poprawinami do szescianu!) zamiast pięknie przygotowanej ziemi do zasiania trawnika zastalam .... las.
las skrzypów i innych chwastów.
trzeba bylo wypielić.
wypielilam.
uf.
może i dobrze że wyroslo co mialo wyrosnąć teraz mniej tego w ziemi będzie.
ziólka rosną porzeczka się przyjęla, tarnina też.

jak tylko pojawią się fotki ze slubu i wesela co o nim w nawiasie powyżej, pochwalę się nowym fascynatorem który to panna mloda nosila na glowie.
ależ była impreza!

a na koniec fotka.
po tych wszystkich imprezach jak nastał w końcu swięty spokój poszłysmy z Magdą na spacer po ląkach.... najszczęsliwszy był chyba pies :D



oczywicie nie jest tak że nic nie zrobilam.
ależ owszem - mam nowy fascynator ale po pierwsze brak sprzętu żeby mu fotkę zrobić (muszę pożyczyć od dobrej siostry) po drugie chcialabym tradycyjnie na glowie mu zrobić fotkę ale na mojej się nie da. bo sobie wyobraziłam blondynkę, anielską w kwiecistej sukience.
blondu brak, anielskosci też, sukienki też.
i nie do paszczy mi w tym różowym strasznie!

ależ marudzę.
i panikuję.
....

15 komentarzy:

  1. tak, oryginalny. choć chyba ja bym określiła szczeciniasty ;)
    chyba nigdy takiego wcześniej nie spotkałam.
    urocze stworzenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja używam przeglądarki Google chrome, na początku było dziwnie, ale teraz już żadna inna mi się nie podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak nie naprawię albo ktoś mi nie podpowie jak naprawić przeglądarkę liskową (strasznie ją lubię - taka chyba solidarność rudych ;) no i moje wszystkie zakładki!! buu... ) to pewnie przetestuję GCH. bo co się będę męczyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. zakładki mi się same skopiowały z Mozilli(tak to się pisze?) jak zainstalowałam Google i można sobie wybrać fajne motywy :)
    rany...pisze jakbym pracowała w Google.

    OdpowiedzUsuń
  5. kusisz.
    niemal jakbyś pracowała dla nich ;>
    co ciekawe już kilka osób mi mówiło że fajne to to.
    właściwie zainstalowanie nie boli (mam nadzieję) to może się skuszę.
    :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Pikny jest! Miałam kiedyś jamnika szorstkowłosego i darzę je miłością wielką :).

    OdpowiedzUsuń
  7. psiutek jest bardzo uroczy. tylko niestety ciut rozpieszczany co skutecznie zniwelowało wcięcie w talii.

    ech... rozumiem ten rodzaj miłosci. my mamy labka i większość labków mnie rozczula.

    OdpowiedzUsuń
  8. Psiak uroczy!
    A co do polecanego Ci Chrome ja też polecam! Głową niemal poręczę za przeglądarkę, kłopotów nie sprawia! Zakładki Ci ściągnie, hasła powinna też. Trochę czasu faktycznie zajmuje zaakceptowanie jej ale potem? Nie ma odwrotu.

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja kocham zachwaszczone... zapuszczone i zapomniane ogrody + slimaki w uszczelkach... dzika zwierzyne w rabarbarze...i jeszcze ta no...opalenizne w paski...
    tule cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  10. Antilight - zaakceptowanie większości nowości zawsze u mnie chwilę trwa ale jak ma być lepiej to dlaczego nie. kiedyś się przecież z IE przestawiłam na FF. aż tak stara nie jestem żeby się przeciwko nowym rzeczom opierać.
    :D

    Alu - przyznam Ci sie że też lubie takie trochę tajemnicze.
    i taki ma ten mój być przynajmniej częściowo. ale lubię też niektóre roślinki które chwasty wykańczają, ślimaki pożerają.....
    usiłuję utrzymać równowagę.
    trochę porządku i dużo swobody.
    wczoraj czyściłam wejście. niby chwasty, które urosły pomiędzy płytkami, wyrwałam ale mech zostawiłam - jest taki malowniczy!

    opalenizna u mnie zawsze przez sitko :)

    OdpowiedzUsuń
  11. i jak chrome działa? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wprawdzie jam nie anielska, ale blondynka - chcesz? :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj, szkoda, żem nie blondynka i nie anielska... :(
    A nerw przedjarmarkowy świetnie rozumie, sama go czuje na plecach.

    OdpowiedzUsuń
  14. Olga - jeszcze nie zdążyłam.... jakoś ciągle biegałam a ja muszę mieć chwilkę czau żeby .... żeby sama nie wiem co :D

    Tobatko - aniele! przecież Ty jesteś wyjątkowo anielska! żebyś tu jakoś bliżej była....

    Plastusiu - ja ten nerw mam co roku - sama go sobie zapewniam ale tym razem brak gliny tylko go jeszcze podkręca. nic to damy radę!!

    OdpowiedzUsuń