Któregoś miłego dnia zajrzałam na blog Porannej i obudziło się we mnie wspomnienie. W czasach odległych - gdy byłam małą dziewczynką - lubiłam robić różne dziwne rzeczy z papieru. Ktoś - nie wiem kto - nauczył mnie robić ze starych pocztówek, składające się z trzech części pudełeczko....
Wpis Porannej nie tylko obudził wspomnienia ale i uświadomił mi pochodzenie tej formy (kai no kuchi - japoński pojemniczek do przechowywania naparstków).
W głowie pojawiło się natychmiast milion pomysłów a to co dziś pokazuję to jeden z nich.
Taki przekład z japońskiego na moje.
Dziś komplecik udało mi sie skończyć a zdjęcia mimo ponurych warunków i niewielkiej ilości światła postanowiłam zrobić na strychu. Miałam chyba zwyczajne ochotę na inne tło. Niestety mimo współpracy ze statywem, wężykiem, dużą dozą cierpliwości zdjęcia wyszły w większości ruszone (wiało od jedynego źródła światła jakim jest małe okienko)
Ale i tak kilka pokażę. A strych jeszcze kiedyś wykorzystam :D
Po zgraniu fotek wyszło, że niewiele mogę pokazać więc przeprosiłam moje ulubione tło i zrobiłam fotki na których coś widać :)
Kolczyki:
i naszyjnik.....
z niespodzianką :D
Będąc na strychu nagrałam jeszcze krótki filmik pokazujący jak się dobrać do niespodzianki :)
A na koniec "cyknęłam" fotkę z odbiciami w malowanych przez sąsiada oknach :)
Naszyjnik jak "tajemne" (i pokazywane tylko zaufanym przyjaciołom) widoczki z mojego dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńOjej.. czegoś tak ślicznego moje oczy dawno nie widziały zwłaszcza, że Japonia jest bliska memu sercu..
OdpowiedzUsuńNiesamowity!
Super pomysł i wykonanie.
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł na wykorzystanie tej formy "pudełeczka" (też podziwiałam je u Porannej - jednak na podziwianiu się skończyło, bo z igłą i szyciem się nie kocham) - przecudowna zwłaszcza niespodziewajka w środku wisiora!!!!
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym komplecie, więc Ci go ukradnę i już! :) O! :)
dziękuję bardzo :)
OdpowiedzUsuńMarta - przypomniałaś mi takie "skarby" które chowało się w ziemi pod szkiełkiem. kwiatek, kawałek wstążki, ładny kamyk. nie pamiętam jak my to na podwórku nazywaliśmy.
ależ to była zabawa wyszukiwanie tych cudów, poszukiwanie odpowiedniego szkiełka, miejsca.
Tobatko - ja jakoś ostatnio z igłą wyjątkowo się przyjaźnię. choć dziabnęła mnie ostatnio kilka razy mocno.
proszę mnie tu kradzieżami nie straszyć! ;)
przypominam sobie, że w dzieciństwie też zszywałam pocztówki, ale w formę pudełka, takiego pękatego, do którego wkładałam swoje skarby :o) ale chowanie skarbów w ziemi, pod kwiatami i szybką nie jest mi obce :p
OdpowiedzUsuńślicznie udekorowałaś swoje maleństwa!
Piękne!!! A najpiękniejsza ta niespodzianka w środku - oj, nawet jeśli igła Cię trochę pokłuje, to i tak ją kochasz a ona Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPoranna - dokładnie tak! pudełko na skarby z tego wychodziło.
OdpowiedzUsuńDoti - ale jak ta paskuda będzie mnie TAK dziabać to mogę w końcu przestać kochać ;>
(żarcik)
dziękuję Wam bardzo :)
Piękne:)
OdpowiedzUsuń:) dziękuję
OdpowiedzUsuńCudny drobiazg. Ja pamiętam robione w dzieciństwie paszcze z papieru, które kłapały, kiedy wsunęło się palce w środek.
OdpowiedzUsuńi jeszcze piekło-niebo :D
OdpowiedzUsuńdziękuję :)