Każda "mała forma" była, gdzieś w głębi umysłu, pomyślana jako naszyjnik, brelok czy inne "dyndadełko".
Chciałam żeby były nie tylko przedmiotami do dotykania, obracania w dłoniach ale też przedmiotami ciut użytkowymi. Tylko ta grzybowa grupka chyba nie spełnia tego warunku. Niby da się przewlec sznurek, czy rzemyk ale jak by to wyglądało smętnie...
Niestety jak już wymyśliłam sobie sposób na ładne blaszki od spodu to wpadłam w kompletny amok. Pamiętałam też
to urocze netsuke i nie mogłam się oprzeć chęci zrobienia swojej wersji.
Muszę przyznać że nieźle się nakombinowałam szkliwiąc tę rodzinkę. Najwięcej zabawy było z blaszkami i nóżkami.
Potem też nieźle bawiłam się ustawiając je w piecu tak by przypadkiem się nie przewróciły i nie przykleiły nieodwracalnie do podkładki.
:D
Grzybki na ruchomych obrazkach ;)
Tak myślę sobie że jutro będzie dobra pora na kafle.
Z kotami? Z ornamentami? A może jeszcze inne?
A może rano stwierdzę że jednak do dobry dzień na małego ptaszka?
;)