


Ritę można posiąść na własność. o TU
Pewnego dnia jedna z dwóch moich ulubionych najbardziej koleżanek – Ż wróciła z pracy. Przystosowała się do warunków domowych (wiecie… zmiana ubranka ze sztywnego na wygodne, wskoczenie w kapcie…) pogłaskała kotki, nakarmiła (ma dwie urocze, młode kocice) przyjęła wizytę mamy.
Kiedy mama wychodziła urocze kocice postanowiły pozwiedzać okolice czyli „dały dęba” na klatkę.
Koleżanka Ż zna swoje kocice nieźle więc zamiast je ganiać poczekała. Jedna wróciła ale drugiej nie było zbyt długo więc wybrała się na poszukiwania.
Piętro niżej okazało się że kotka troszkę się pomyliła i zaczęła drapać do mieszkania sąsiadów a ci zaciekawieni dźwiękiem drzwi otworzyli. Koteczka nie czekając władowała się do mieszkania i dopiero wtedy wpadła w panikę. Bo niby wróciła szybciutko z wycieczki bo niby podrapała w drzwi jak zwykle i niby jak zwykle ktoś otworzył tyle że potem już nic się nie zgadzało. Kotka się wystraszyła i sąsiedzi jakby troszkę też.
Na szczęście chwilę później tych wszystkich wystraszonych znalazła Ż. Weszła do mieszkania i zaczęła łapać koteczkę.
Sąsiedzi dziiiiwnie patrzyli. Już nie tylko byli zaskoczeni koteczką.
Czym bili tacy zdziwieni Ż dowiedziała się gdy wróciła do domu i spojrzała przez przypadek w lustro.
Miała na sobie stare dresy, bluzę, kapcie i opaskę na włosach.
Tyle że ta opaska była specjalna. Zrobiłam ją jakiś czas wcześniej właściwie dla siebie ale właścicielka się zmieniła. A zrobiłam ją na sylwestra. A więc są czarne, jedwabne róże, potraktowane błyszczącym pudrem, małe czarne piórka i większe turkusowe….
Musiała się pięknie komponować z dresami :D