To było zamówienie z takich, które lubię ale i tak potrafi ono sprawić problemy ;)
Bo Ania poprosiła o srokę. Nic więcej. Srokę po mojemu. I to lubię.
I ta ptaszyna problemem nie była - lubię krukowate, problemem jest to co dzieje się gdy pada hasło "zamówienie".
To jest jakiś problem z głową i z tym co się w niej dzieje ;) Wiem, że nie tylko ja tak mam, zawsze o tym ostrzegam, czasem zwyczajnie bardzo długo trwa zanim poukładają mi się w głowie elementy, zanim będę gotowa by w końcu usiąść do tego tematu. Niby nie było presji czasu, żadnej presji nie było, a jednak gdzieś, coś człowieka w środku gniecie ;) A jak jest presja czasu to jest jeszcze gorzej.
Co zabawne (przynajmniej dla mnie) sroka siedziała mi w głowie, wciąż taka niepoukładana, cały czas od naszej rozmowy (ponad rok!). Różne rzeczy po drodze robiłam. A teraz gdy na pierwszy plan wyszło mi rozplanowanie całkiem innego rysunku, zbieranie detali, inspiracji, nagle właśnie sroka zaskoczyła.
Usiadłam i narysowałam.
Sroka z listy "do zrobienia dla..." odhaczona :D
I podoba mi się - chciałam żeby taka właśnie była (no pewnie że można lepiej, zawsze można).
Teraz rozgryzam kolejne z listy.
Rozgryzam te nie z listy.
Pracuję nad tańczącymi grzybkami.