Wczoraj był dobry dzień. Ciepły, słoneczny. Rano wybrałam się na małą (niecałe 20 km) wycieczkę rowerową.
Potem zrobiłam jeszcze wiele różnych rzeczy a na koniec dokończyłam/poprawiłam naszyjnik który poprzedniego dnia "zepsułam".
Najpierw o naszyjniku.
To kolejny z serii zapoczątkowanej w zeszłym roku o tym co się w kropli deszczu odbiło. Tym razem grupa małych białych grzybków.
Oczko ceramiczne, oprawiłam w koraliki, powiesiłam na jedwabnej wstążce - kilkuwarstwowej, własnoręcznie barwionej, szytej i postarzanej.
Tył naszyjnika i zapięcie wyglądają tak jak na poniższym zdjęciu.
A na koniec o popłochu i morderczych roślinkach.
Pojechałam na rowerze trasą bardzo miłą wzdłuż Kanału Raduni (to w Gdańsku ;) ), kanał jest... tylko Raduni w nim mało - na potwierdzenie fotka poniżej. Strasznie sucho ostatnio.
Po drodze spotkałam matkę kaczkę z szóstką dzieci, różne inne ciekawe ptaszki, pasłam oczy widokiem ukwieconych ogródków, pól itp.... nie mogłam przegapić rośliny mojego wzrostu (mój taki średni a roślinka może osiągnąć i 2 metry) podobnej do ostu. Zapamiętałam jak wygląda, zrobiłam fotkę roboczą i gdy wróciłam do domu zaczęłam poszukiwania.
Wyobraźcie sobie moją radość gdy doszłam do tego że to bydlątko nazywa się POPŁOCH POSPOLITY.
No można wpaść w popłoch natykając się na Popłoch ;)))
Potem dzięki koleżance było jeszcze więcej radości po przeczytaniu fragmentu zacytowanego również na Wikipedii:
"Popłoch pospolity jest rośliną-symbolem narodowym Szkocji, widnieje na najważniejszym odznaczeniu Szkocji – Orderze Ostu, poza tym jest motywem obecnym w zdobieniach budynków, pamiątek i strojów szkockich. W naszym piśmiennictwie zwykle podaje się, że chodzi o oset, co jest jednak błędem. Uzasadnieniem dla tego przekręcenia nazw może być niezręczność określania Najstarszego i Najszlachetniejszego Orderu szkockiego mianem "Orderu Popłochu"
.... ale na tym się nie skończyło....
czytałam sobie o właściwościach popłocha, natrafiłam na znaną mi nazwę w składzie i nie mogłam sobie przypomnieć cóż to było. odświeżyłam wiadomości przy okazji natykając się na kolejną roślinę o bajecznej nazwie - WĘŻYMORD CZARNY KORZEŃ (znałam tę roślinę ale pod całkiem inną nazwą)...
...uciechy na pęczki!!
(czyż nasz język nie jest piękny? a nazwy roślin, ciem i innych żuczków nie są wyjątkowo zabawne?)
:D