Właśnie widzę że naprawdę dawno niczego nie publikowałam na blogu. Najpierw załapałam się na jesienny spadek formy (twórczej) a potem zagłębiłam się w temacie rysunkowym, który bardzo mocno i na długo mnie wciągnął jeśli zaglądacie na Facebooka lub Instagrama to pewnie zauważyliście. Ale o tym już wkrótce bo wczoraj udało mi się skończyć.
W międzyczasie udało mi się spełnić jedno z marzeń i przełożyłam jeden z moich rysunków na puzzle.
Najpierw zrobiłam wersję testową, sama poukładałam, wypożyczyłam je też do ułożenia i opinię zebrały bardzo miłą.
Na poniższych zdjęciach zobaczycie jak wyglądają moje puzzle w porównaniu do takich zrobionych przez profesjonalne, duże firmy.
Po lewej firmowy, po prawej mój - taka sama grubość, podobny materiał.
Moje puzzle mają przyjemną półmatową powierzchnię, każdy z elementów dobrze pasuje tylko w swoim miejscu - nawet tam gdzie jest sama biel udaje się wszystko spokojnie ułożyć.
Wczoraj doczekałam się pierwszej "pełnowymiarowej" dostawy. Przyjechały puzzle w pudełkach :D
Kilka uzbrojonych dodatkowo w numer i historyjkę już ruszyło w dalszą drogę. Dwa pudełka nawet zyskały nowy, angielski tytuł i ruszyły za granicę.
Powstała też wersja nieco "lżejsza" mniej elegancka ;)
Czy będzie z nich fajny prezent?
Ps. Uwielbiam puzzle!
Te z obrazem Botticellego wciąż czekają na długi spokojny wieczór.