środa, 27 stycznia 2016

Czerwone serce


Czerwone serce, w każdym kolczyku jedno.
Czy ja już mówiłam że wpadł mi ten motyw - motyw serca - do głowy i przygotowałam sobie trochę takiej ceramiki? Chyba mówiłam. A jeśli nie... to już wiecie ;)

Była już bransoleta z sercem liliowym, teraz dwa czerwone w kolczykach... a następne będą całkiem inne. 


Zatem zabieram się do pracy... ale w przerwach naprawdę chętnie przeczytam co o nowych kolczykach myślicie. 
:)




piątek, 22 stycznia 2016

Broszka z kotem


Ta broszka w pewnym sensie powstawała od września. 
A właściwie to we wrześniu zostały ustalone szczegóły jak ma wyglądać. Miał być kot w bibliotece, miała być szarość. Jak zazwyczaj, w przypadkach gdy stoi przede mną konkretne zadanie, nie było łatwo się za pracę zabrać, a jak już ceramika była gotowa i przyszło do oprawiania to nawet nici się buntowały ;)) 
Ale nie mogłam sobie odpuścić, przecież na moim nadgarstku już od września często gościła piękna, kafelkowa bransoleta od Djenki 


W końcu wzięłam się w garść, pogroziłam nitce palcem, włączyłam fajną muzykę i dokończyłam co dokończyć miałam.
I jeszcze Wam zdradzę - choć wszystko po drodze się buntowało - to zrobiłam tę broszkę z największą przyjemnością.
:D




:)

A kolejne prace już trwają. 
Może powstanie nawet coś na kształt mini kolekcji?


poniedziałek, 11 stycznia 2016

Liliowe serce


Zaczytałam się.... bo zima to świetny czas na czytanie :D



I choć to zima, nawet spadł symboliczny śnieg i człowiek zazwyczaj myśli już o wiośnie to ja pracując nad tą bransoletką wciąż miałam skojarzenia jesienne. 
Wyobraźcie to sobie..... wrzosowisko, brzozy gubiące żółte listki, wczesny, może nawet lekko mroźny poranek, słońce wstaje, złote światło, cienie mają odcień fioletowy...




Jak zwykle - mieszanie technik i materiałów. Ceramika własnoręczna, koraliki, szycie, tkanie, plecenie...
No i motyw serduszka - nieczęsto przeze mnie stosowany - aż mi lekko nieswojo ;)))



piątek, 1 stycznia 2016

Jak długo?


Pod poprzednim wpisem na blogu padło pytanie:

"Ile czasu mniej więcej poświęcasz na jeden taki obrazek - wyglądają na bardzo żmudne..."

Chyba nie mam szans odpowiedzieć na takie pytanie, czy dotyczy ono wizytówek, innych rysunków, czy np. czasu poświęconego na zrobienie naszyjnika. Bo jak? Nastawić stoper i nie zapomnieć wyłączyć gdy się zamyślę, pójdę zrobić kawę, czy złapię za inną pracę? 
Nawet te drobne rysunki na wizytówkach w większości przypadków były robione w małych przerwach, mikro-chwilkach w których mogłabym się zacząć nudzić ;))
Ale tak się stało, że robiąc ostatnią wizytówkę z drugiej serii, zrobiłam zdjęcia kilku etapów. 

Tak to wygląda:

Na początku jest porządek ;) 
Odpowiednio przycięty papier i podstawowe narzędzia.

 

Potem pojawia się delikatny szkic, pierwsze, najważniejsze linie.


Kolejny etap w tym przypadku to układanie książek na półkach.


A potem dodanie tła.


Zabawa szczegółami - niech sweter będzie trochę bardziej plastyczny a książki niech mają tytuły.


Na deser trzeba dodać trochę głębi, mikro-autograf....


i gotowe.
:)

O wizytówkach pisałam już wcześniej: