Dobrych parę lat temu rodzice zamówili u mnie ozdobę nad kominek. Temat dojrzewał, zmieniały się koncepcje, a jak wymyśliłam sobie kafle-puzzle już wiedziałam co zrobię.
Pierwszy zestaw łusek (można zobaczyć w TYM wpisie) był takim poważnym testem przed wykonaniem tych większych.
Okazało się że te pierwsze też mają wylądować nad kominkiem ( o tu! oooi wylądowały!!! TU! :D ) choć całkiem innego rodzaju.
Nowy zestaw jest nieco większy (tzn pojedyncze elementy są większe), dodałam kilka nowych wzorków zapomniałam o kilku innych.
Prezent się spodobał, teraz tylko czekam aż wyląduje w miejscu przeznaczenia :)
Sześciokąty jak widać trzymają się u mnie mocno i będą wracały.
Tym razem kilka kafli na własny użytek.
Będą stanowiły wg planu część większej całości. Część ceramiczną. Teraz czas zabrać się za inne materiały ;)
trochę zbliżeń na szkliwa:
Jeszcze się zastanawiam czy przypadkiem nie są zbyt rozbrykane kolorystycznie, czy nie przesadziłam z kontrastami, czy ten "turkus-seledyn" nie jest zbyt mocny, ale chyba muszę to przemyśleć porządniej, oswoić się, przymierzyć do przestrzeni w której mają się znaleźć....
Przecież dziś rano dopiero wyjęte z pieca. Ledwie się znamy ;)
Historia Smoków zaczęła się jeszcze w zeszłym roku.
Miały być po prostu męskie koraliki na szyję ale takie zahaczające o klimaty japońskie....
i nagle w mojej głowie rozszalały się smoki, myśl o netsuke, itp, itd....
zamiast jednego smoka powstały trzy.
Smok Mały, Smok Senny zwany czasem Pękatym i Smok Nielogiczny który to nie dość że mu logiki brak to ma bąbelki powietrza w szkliwie więc nie doczekał się uwiecznienia.
Smoki są trójwymiarowe, przestrzenne zatem odważyłam się nakręcić im filmy i na dokładkę odkryłam możliwości edytowania (wcześniej nie grał format moich filmów z programem a teraz łatwizna ;) ) więc zaszalałam.
Film o Smokach Dwóch:
Smok Mały:
Film o Małym Smoku:
Smok Senny zwany Pękatym:
Film o Sennym Smoku:
Jeszcze tylko kilka szczegółów:
Smok Mały - 2,5 cm długości, średnica ok 2 cm
Smok Senny - 4 cm długości, średnica ok 2,5 cm
Oczywiście ciekawa jestem co myślicie o smokach, o moich "produkcjach" filmowych....
....
a teraz pędzę do "dorosłej" pracy i będę z niecierpliwością wyczekiwać jej końca by poczytać Wasze opinie :D
Dziś na tapecie zestaw kafli z najnowszego wypału.
Zestaw składa się z 16 ośmiokątów z listkowym ornamentem, 12 kwadracików,19 większych trójkątów i 8 mniejszych pokrytych szkliwem o trudnym do nazwania kolorze ;) z blado-zielonymi plamkami. To daje trochę różnych możliwości. Poniżej kilka przykładów.
A jak je można wykorzystać?
A to już ogranicza tylko wyobraźnia :)
W wersji poniższej np jako fragment blatu stołu...
....a może jako ramka?
może wykończenie przy innych kaflach?
....
troszczę zbliżeń:
Wybaczcie proszę "nierówne" zdjęcia. strasznie się dziś i wczoraj z nimi męczyłam. A to mi się światło odbijało, a to buro a to inne marudzenie ;)
A! Tak to te kafle nad którymi tak się zastanawiałam jakiś czas temu. Coś czuję że wersję z różowym też zrobię. :)
Tytuł dzisiejszego posta nie ma wiele wspólnego z tym co na zdjęciach czyli najnowszym naszyjnikiem.
Ale o tym za chwilę.
Na początek o naszyjniku.
Niezmiennie miksuję sobie kilka technik: ceramiczne "oczko" ubrałam w sutaszowe tasiemki i różne koralikowe techniki - trochę haftu, trochę szydełka, ścieg peyote też się pojawił.
Na poniższym zdjęciu zapięcie.
Tak, wiem zdjęć tym razem sporo, ale i dużo szczegółów które ładnie w słońcu dzisiejszym się zaprezentowały.
Tył podszyty bordowym jedwabiem wygląda jak na poniższym zdjęciu.
A tytuł posta?
Wziął się z braku pomysłu na nazwę naszyjnika oraz piątkowego planu na dzisiejszy wieczór. Z planu nic nie wyszło ale i tak mi gdzieś po głowie ciągle chodzi.
Chcieliśmy się wybrać z przyjaciółmi do Filharmonii Bałtyckiej na "Carmina Burana" (ni hu hu nie wiem jak to odmienić ;) łaciny uczyłam się tak dawno...), niestety zabrakło biletów.
Zanim dowiedziałam się, że niestety plan nie wypalił, pomyślałam że okazję wykorzystam i jak już będę "wystrojona", uczesana i z całą iluzją na twarzy to przy okazji założę naszyjnik i będę miała fotki.
Niestety Fortuna inaczej losem pokierowała, dziś w planie szkliwienie a poranne słonko, zanim zjadłam śniadanie, skusiło mnie do zrobienia zdjęć.
Może na koncert założyłabym aksamitny żakiet ?
Na koniec troszkę muzyki:
"O Foruna", "Carmina Burana" Carl Orff.
a dla ciekawskich tekst w wersji oryginalnej i przetłumaczony - KLIK