środa, 24 czerwca 2020

Szyszka i tęcza


Niewiele Wam ostatnio tu pokazuję bo siedzę w pracowni i dłubię w glinie. Jeśli macie chęć zobaczyć zdjęcia robione w trakcie pracy to koniecznie zaglądajcie na Facebooka i Instagrama. Zrobiłam sobie tylko dzień przerwy w tym lepieniu by zrealizować pewne zamówienie. 


Być może pamiętacie obrazek z Trzema Szyszkami, ta sama Ola która wtedy o trzy szyszki poprosiła tym razem namówiła mnie na malowanie na tkaninie. 


Zamówienie brzmiało - szyszka i tęcza, rób jak chcesz.

Na początku wymyśliłam jak potraktować tęczę. Nie chciałam by była taka typowa z pasków. Skojarzyłam ją sobie z kropelkami wody i już miałam pewność jak ją chcę namalować.


Wiedziałam że chcę by kropki - kropelki trochę wychodziły z ram tęczy jak rozpryśnięta woda. 


Znalezienie sposobu na szyszkę zajęło mi ciut więcej czasu. Na początku planowałam taką realistyczną, w naturalnych kolorach ale cały czas miałam wrażenie że będzie to wszystko mało spójne. 
Pomyślałam, pokombinowałam i pozwoliłam sobie zaszaleć kolorystycznie i nie tylko. Ruchy pędzla też były takie mniej moje, bardziej swobodne i fajnie się przy tym bawiłam.
Zdecydowanie czuję że taka szyszka lepiej pasuje do tęczy i do Olki :D


Na deser postanowiłam wyjść poza zamówienie i schować pod patką kieszeni mały drobiazg.


Przyznam Wam się że się trochę stresowałam całą tą zabawą z farbami. Po pierwsze nie maluję zbyt dużo ostatnio (rysunek to inna bajka) a ubrania malowałam tak dawno że już chyba nieprawda ;) w czasach gdy o farbach do ubrań można było marzyć więc używałam zwykłych akrylowych farb.

Czy mi się udało? Mi się podoba a co najważniejsze dla mnie podoba się zamawiającej. 
A czy Wam się podoba?