piątek, 29 lipca 2011

Jarmark.

Robi mi się mała tradycja ( w głowie od razu słyszę chór ze "Skrzypka na dachu" śpiewający - Tradition!!!) tuż przed jarmarkiem musi być fotka lodówki, magnesów i notatki od kiedy do kiedy.
Dziś się rozpędziłam.
Przypięłam jeszcze informację gdzie ;)


Na szybko zrobiłam jeszcze kilka fotek min dwóch naszyjników z koralików, ozdobionych kokardkami. 


Jeszcze ostatnie rzeczy spakuję, jeszcze chwilę się po-miotam - czego zapomniałam!? czego??  - i pomaszeruję spać. A od jutra będę przez trzy tygodnie spędzać czas na bruku. :)

czwartek, 28 lipca 2011

Żuławy

Zapowiadałam depresję..... i jest. Ale tylko w sensie geograficznym.

Tu gdzie mieszkam, mam tuż obok morze (a właściwie zatokę), Kaszuby co mają w sobie wszystkiego po trochu - górki, jeziora, rzeki, cuda wianki i jest pięknie a z drugiej strony krainę płaską jak deska w dodatku częściowo położoną poniżej poziomu morza. To co wystaje powyżej powiedzmy sobie szczerze też duże nie jest. Moja encyklopedia nie wyraża się w tym temacie ale gdzieś wyczytałam że niewiele ponad 10 m n.p.m.
Żuławy kojarzą mi się z jesienią. Z mgłą, ogłowionymi wierzbami i mieszkającymi w nich duszkami, demonami, lamiami. Melancholią....
Wiatrakami, domami podcieniowymi, polami.
Ciągle dobrze nie pozwiedzałam tych okolic. Trzeba będzie w końcu to zrobić. Tym bardziej że marzą mi się tam zdjęcia (tylko zrobić to co na nich chcę pokazać, tylko znaleźć wspólnika.....), że pooglądałabym porządniej domy podcieniowe - przepiękne! i parę innych rzeczy których nigdy nie widziałam.

Naszyjnik dziś udało mi się skończyć a na nim oczywiście żuławska wierzba jesienią. 





To co działo się za oknem, te chmury co niemal haczyły brzuchami o drzewa, co chwilę padający deszcz... aż trudno uwierzyć że to środek lata.
Ktoś stwierdził całkiem trafnie - LIPCOPAD.


ćwir, ćwir, ćwir.


Najnowsze ćwiry wykończone.
Kolejna kawa właśnie przecisnęła się przez maszynkę, rzucam się z powrotem na robotę. 
A wieczorem będzie, jeśli oczywiście się wyrobię, między innymi o depresji......





:)

środa, 27 lipca 2011

kolczyki, guziki....


Dziś wrzucam fotki hurtowo. W sobotę zaczyna się Jarmark czyli u mnie kompletne szaleństwo. Nie wiem za co się łapać. Łapanie się za głowę nic nie zmienia ;)

Na początek kolczyki, niektóre jeszcze cieplutkie (czyli z pieca rozpakowane o poranku - uf ostatni wypał za mną), na samym początku moje ulubione z całego stada ptaszków - ćwirki nieśmiałe. :D nie wierzyłam jak je zobaczyłam, że te rumieńce tak im fajnie wyszły.




















i obiecywane wcześniej guziki.










wtorek, 26 lipca 2011

znów od wschodu wieje...


....inspiracjami.
Bo tak naprawdę to wieje od północy - taki dziś mam kierunek przeciągu w domu ;) 
Żarty się mnie trzymają a tu nie ma co żartować trzeba pracować. 
Guziki obiecywane wcześniej będą.... za chwilę. Zdjęcia zrobiłam tak podłe że zdecydowałam się na poprawki. Już są zrobione nowe ale czy się nadają sprawdzę później. 
Za to teraz pokażę Wam nowy naszyjnik i kolczyki. Jak widać ciągle jeszcze kai-no-kuchi mi w głowie. 
A na dokładkę zdobyłam ten piękny jedwab - trzeba to było wykorzystać. Cudo mówię Wam!


a w środku tym razem.....


ćwirek


i kolczyki: