A było to tak - z powodu pewnej ważnej okazji miałam zrobić jednego ceramicznego anioła. Ale oczywiście bałam się że coś pójdzie nie tak jak sobie wymyśliłam, coś pęknie, wypaczy się, źle poszkliwię więc w rezerwie ostatecznie miałam jeszcze trzy.
Czy wszystkie nadawały się do użycia w tajemniczym dziele wielu rąk? Dwa bardziej, dwa mniej bo jednak ciut się wygięły i nie były tak płaskie jak potrzebowałam.
Ostatecznie ten który poleciał w świat to ten którego nie ma na wspólnym zdjęciu - możecie tego indywidualistę zobaczyć na końcu wpisu.
Dajcie znać czy takie "obrazki" do powieszenia na ścianie Wam się podobają, czy robić takich więcej.
:)
A teraz zapraszam Was na bliższe spotkanie z Antkiem, Agatą, Witkiem i aniołem który, to całkiem prawdopodobne, ma na imię Maciej ;)
Antek