sobota, 18 stycznia 2014

Jesienni Bogowie. Strażnik



Czasem zbieg okoliczności powoduje że muszę, MUSZĘ coś zrobić. 
Czasem wydaje się to być całkiem bez sensu i do niczego nie potrzebne.... ale musiałam. Musiałam sprawdzić czy mi się uda.

Zaczęło się w październiku. Ulepiłam zajączka, suszącego się sfotografowałam. Przypadek sprawił że akurat tak na niego lampka na biurku świeciła że wyglądał jakby stał na granicy cienia i światła.
Wrzuciłam takie robocze zdjęcie na fejsika.... zdjęcie zostało udostępnione.... skomentowane.... 
Komentarze się rozrastały, skojarzenia szalały. W miedzy czasie zajączka wypaliłam, poszkliwiłam, ponownie wypaliłam i cały czas porządnie nie pokazywałam, bo zalęgł się we mnie pomysł. Pomysł pętał się, po głowie, przelewał na kartki w zeszycie, rozrastał...
Na początku był pomysł na tekst. Ale przecież ja słabo piszę. 
Jakieś obrazki by się przydały "bajkowe".....

Wyszła z tego wszystkiego mikstura dziwaczna. 
Zajączek inspirowany japońskim netsuke.
Tekst taki słowiański choć w ramach inspiracji wróciłam sobie do dawno nie odwiedzanej książki "Mity Greków i Rzymian" Wandy Markowskiej. 
Film taki bardziej w kierunku Indonezji czy Indii (ach te wayangi! )

Umówmy się że wszystkie trzy "twory" są ze sobą tylko luźno powiązane.  Takie rozszalałe po świecie skojarzenia ;))


Jesienni Bogowie.

Kiedy ziemię w którymś miejscu opuszczała Pani Lata, złotowłosa i błękitnooka, roześmiana kobieta jej miejsce zajmowali Pani Jesienna i Pan Listopadowy.
Miedzianowłosa delikatna Pani Jesienna często bywała zamyślona, odrobinę chłodna. Nie była radosna jak jej poprzedniczka. Potrafiła być nawet czasem okrutna.
W jej oczach bursztynowych często pojawiał się smutek.
Patrzyła na swego brata Pana Listopadowego, na jego wielki żal, na jego złość, na to jak mści się na krainach mu podległych, przenikliwym chłodem, wiatrem i deszczem a czasem nawet mrozem. Z woli Rady Najwyższych Bogów miał on już nigdy nie spotkać swej ukochanej Panny Wiosennej.

Strażnik.

A gdy nastało ich panowanie, mieli bogowie jesieni problem ze zwierzętami. Rozbrykane, przepełnione letnim ciepłem, obfitością pożywienia zapomniały o granicach, o rozsądku, o regułach obowiązujących na ziemi.
Wiedzieli że czeka zwierzęta ciężki czas, że trzeba będzie im rozwagi i spokoju wyznaczyli zatem granicę. Granicę między światłem a cieniem. Nieprzekraczalną.
Każde zwierzę miało wybrać po której stronie od tej poty będzie wiodło swoje bytowanie, po której stronie będzie miało przyjaciół, po której stronie będzie się zaczynało jego życie i kończyło.
Tylko trzy dni miały zwierzaki na ostateczną decyzję.
Nietoperze od razu wybrały światło księżyca, wróble uwielbiające kąpiele w rozgrzanym słońcem piasku wybrały stronę słoneczną, …

I tylko zając zdecydować się nie mógł. Część jego przyjaciół opowiedziała się po stronie dnia, część po stronie nocy a że kochał i jednych i drugich ciężko mu było podjąć decyzję.
Pan Listopadowy wiedział o rozterce szaraka postanowił zmusić go do ostatecznego wyboru. wysłał w pościg za zającem dwa wilki. Jeden poszukiwał niezdecydowanego zwierzaka po stronie słonecznej – był to czarny wilk o imieniu Ścigaj, po stronie ciemności na zajączka polował biały wilk o imieniu Trzymaj
Rozdarty, nieszczęśliwy, przerażony zajączek usiadł dokładnie pomiędzy dniem i nocą, między światłem a ciemnością, w miejscu które nie było ani jednym ani drugim, gdzie przez ulotną chwilę istnieje między światami idealna równowaga mocy, równowaga dobra i zła, nie jest bezwietrznie ale też nie wieje wiatr….
Żaden z wilków nie był w stanie go tam znaleźć.

Wzruszona wielką miłością zajączka do przyjaciół Pani Jesienna w końcu postanowiła że zostanie on dokładnie w tym miejscu w którym jest.
Zając został Strażnikiem granicy. Mógł ją przekraczać ale musiał jej pilnować.

Wielki był gniew Pana Listopadowego i mogło się to źle skończyć ale wiedział zając co zrobić by ten gniew złagodzić.

Od tamtej pory gdy czasem zdarzają się piękne dni w listopadzie a czasem wyjątkowo brzydkie wiosną, to znak że po którejś stronie spotkali się na chwile, ulotną, wspaniałą Pani Wiosenna i Pan Listopadowy.




                                     link do youtube

Muszę podziękować. 
Panu R.Sz. - za udostępnienie fotki i  pociągnięcie historii.
Pani A.St. i Panu B.Z. za rozwijanie historii.
Dziękuję Wam bardzo za to że przez trzy miesiące pętał mi się po głowie piekielny zajączek, że przez dwa ostatnie dni w amoku budowałam teatrzyk, wycinałam wilki i drzewa, filmowałam, nie spałam do drugiej w nocy i zapominałam że można by zjeść obiad.
:D

Dzięki też dla Pani Olgi B. która trzeźwo spojrzała i uświadomiła kilka rzeczy.



Zajączek w normalnym wymiarze pojawi się niedługo.

A i wspaniałą ;)) konstrukcją z kartonu też się pewnie pochwalę. A co.

Wniosek - potrzebuję co najmniej dwie dodatkowe pary rąk.


22 komentarze:

  1. Zwierzaki są genialne! Chylę czoła przed precyzją, wycinanie tych wszystkich zawijasków i innych dziureczek nie należy do najłatwiejszych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D dziękuję. dziurki na szczęście były łatwe ale racja zawijaski trudne i daleko mi jeszcze do ideału.

      Usuń
    2. praktyka czyni mistrza :)

      Usuń
  2. Ekhm... Ja sobie tę "Panią" wypraszam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam, oj tam, czasem tak fajnie Panią, Panem rzucić.... no chyba że miała być Panna ;))

      Usuń
  3. Super! Cos czuje, ze w Woziwodzie bedzie wieczorek z teatrzykiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wiesz że teatrzyk jest składany i mobilny.... tylko jakiś dodatkowych rąk trzeba... do obsługi teatrzyku to chciałabym być ośmiornicą ;))

      Usuń
  4. Karolina efekt jest wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No, dobrze... to kiedy pojawi się tomik bajek, bo ja bym bardzo chciała taki w domu mieć na jesienno-wiosenne wieczory: namacalny, z ilustracjami pięknymi jak teatrzyk i szelestem kartek?
    PS. Pogoda tej zimy długo była jesienno-wiosenna, czy to też sprawka Zajączka? Proszę o bajkowe wyjaśnienie tej sprawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS2. Zbieram oczy, bo mi się rozbiegły za wilkami.

      Usuń
    2. aaa... Marta nie rób mi tego!! Wyobraziłam sobie taki tomik bajek (na szczęście piszę cienko więc.... nikłe szanse) ręcznie robiony, pisany, ilustrowany...

      a jak z tą zimą i jesienią to nie wiem... pytam zajączka ale on mówi że zdradzać takich spraw nie może. Strażnik ma pewne przywileje ale i obowiązki a jednym z obowiązków jest Tajemnica.

      ;))

      wilczy zez rozbieżny?

      Usuń
    3. A zrobię, zrobię! I będę wredna, bo powiem, że piszesz wspaniale i już, ilustracje z teatru cieni też masz już opanowane. Tekst ewentualnie można druknąć i odpuścić ręczne kaligrafowanie. A ja mogę nauczyć Cię szyć notesy ściegiem koptyjskim (pasowałoby takie szycie...)... Bardzo chciałabym taki tomik zobaczyć nie tylko oczami wyobraźni, ale też tymi, które udało mi się pozbierać po "oczopląsaniu" za wilkami :)

      Usuń
    4. okrutna!
      najgorsze jest to że ta myśl się we mnie zalęgła, połączyła z poprzednią tego typu... na razie są delikatne...

      widziała te szycia - bardzo ładnie wyglądają.
      :D

      a jak już tworzyć taką książkę to z pełnym wypasem a co :D

      Usuń
  6. O mamuś! To jest po prostu genialne i niesamoite, nie do opisania słowami! Jestem zachwycona i oglądałam spektakl z zapartym tchem. Pięknie to wykonałaś, i figurki i cienie i pokazanie wszystkiego, po prostu majstersztyk. Podziwiam Twoją pasję i oby on anigdy nie zmalała a tylko rosła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Ci ogromnie.
      :D

      nie powiem... bardzo fajnie tak wpaść w szał ... zrobić coś i to coś na dokładkę się podoba. spora dawka przyjemności :D

      Usuń