piątek, 1 lipca 2011

z japońskiego na własne


Któregoś miłego dnia zajrzałam na blog Porannej i obudziło się we mnie wspomnienie. W czasach odległych - gdy byłam małą dziewczynką - lubiłam robić różne dziwne rzeczy z papieru. Ktoś - nie wiem kto - nauczył mnie robić ze starych pocztówek, składające się z trzech części pudełeczko....
Wpis Porannej nie tylko obudził wspomnienia ale i uświadomił mi pochodzenie tej formy (kai no kuchi - japoński pojemniczek do przechowywania naparstków). 
W głowie pojawiło się natychmiast milion pomysłów a to co dziś pokazuję to jeden z nich. 
Taki przekład z japońskiego na moje.

Dziś komplecik udało mi sie skończyć a zdjęcia mimo ponurych warunków i niewielkiej ilości światła postanowiłam zrobić na strychu. Miałam chyba zwyczajne ochotę na inne tło. Niestety mimo współpracy ze statywem, wężykiem, dużą dozą cierpliwości zdjęcia wyszły w większości ruszone (wiało od jedynego źródła światła jakim jest małe okienko)
Ale i tak kilka pokażę. A strych jeszcze kiedyś wykorzystam :D




Po zgraniu fotek wyszło, że niewiele mogę pokazać więc przeprosiłam moje ulubione tło i zrobiłam fotki na których coś widać :)

Kolczyki:


i naszyjnik.....


z niespodzianką :D


Będąc na strychu nagrałam jeszcze krótki filmik pokazujący jak się dobrać do niespodzianki :)




A na koniec "cyknęłam" fotkę z odbiciami w malowanych przez sąsiada oknach :)






12 komentarzy:

  1. Naszyjnik jak "tajemne" (i pokazywane tylko zaufanym przyjaciołom) widoczki z mojego dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej.. czegoś tak ślicznego moje oczy dawno nie widziały zwłaszcza, że Japonia jest bliska memu sercu..
    Niesamowity!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny pomysł na wykorzystanie tej formy "pudełeczka" (też podziwiałam je u Porannej - jednak na podziwianiu się skończyło, bo z igłą i szyciem się nie kocham) - przecudowna zwłaszcza niespodziewajka w środku wisiora!!!!

    Zakochałam się w tym komplecie, więc Ci go ukradnę i już! :) O! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękuję bardzo :)

    Marta - przypomniałaś mi takie "skarby" które chowało się w ziemi pod szkiełkiem. kwiatek, kawałek wstążki, ładny kamyk. nie pamiętam jak my to na podwórku nazywaliśmy.
    ależ to była zabawa wyszukiwanie tych cudów, poszukiwanie odpowiedniego szkiełka, miejsca.

    Tobatko - ja jakoś ostatnio z igłą wyjątkowo się przyjaźnię. choć dziabnęła mnie ostatnio kilka razy mocno.

    proszę mnie tu kradzieżami nie straszyć! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. przypominam sobie, że w dzieciństwie też zszywałam pocztówki, ale w formę pudełka, takiego pękatego, do którego wkładałam swoje skarby :o) ale chowanie skarbów w ziemi, pod kwiatami i szybką nie jest mi obce :p

    ślicznie udekorowałaś swoje maleństwa!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne!!! A najpiękniejsza ta niespodzianka w środku - oj, nawet jeśli igła Cię trochę pokłuje, to i tak ją kochasz a ona Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Poranna - dokładnie tak! pudełko na skarby z tego wychodziło.

    Doti - ale jak ta paskuda będzie mnie TAK dziabać to mogę w końcu przestać kochać ;>
    (żarcik)

    dziękuję Wam bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny drobiazg. Ja pamiętam robione w dzieciństwie paszcze z papieru, które kłapały, kiedy wsunęło się palce w środek.

    OdpowiedzUsuń
  9. i jeszcze piekło-niebo :D
    dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń