Jakoś ostatnio moc twórcza mi zmalała. Czasem tak musi być. Nawet mocno się nie przejmuję bo wiem że zaraz wróci. Pracownia posprzątana kusi przestrzenią, na jednym stole poukładałam narzędzia do lepienia, na drugim naszyjnik do dokończenia i przybory do rysowania. Jeszcze chwila, momencik i rano po obudzeniu się, pierwsze co będę robić to zaglądać do pracowni by świeżym okiem spojrzeć na to co dnia poprzedniego powstało.
Jeszcze chwila.
Jeszcze chwila.
A dziś pomyślałam - mam jeszcze tyle zaległości fotograficznych, może poustawiam sobie jakiś bajkowy krajobraz, jakiś zaległy ceramiczny pieniek z grzybkiem będzie miał lepsze fotki (bo takie dokumentacyjne, robione na wariata to mają wszystkie).
I tak powstał dość mroczny krajobraz. Niebieskie, granatowe trawy, krzewy w kolorze purpury, pomiędzy nimi pozostałość po lesie - pień a na nim grzyb.
Tym razem grzyb zainspirowany takim który istnieje - pochwiakiem jedwabnikowym.
I porcja zdjęć bez umajeń, trawy i krzewów ;)
Cudownie piękny! Zarówno w scenerii bajkowej, jak i saute :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :D
UsuńCałkiem przystojny ;) to i bez umajenia wygląda a umajenie nie szkodzi.
Jak żywy . Nawet lśni jakby był pokryty rosą. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńTo białe szkliwo ma takie magiczne iskierki. Trochę jak rosa, trochę jak szron. Bardzo je lubię.
UsuńMagiczny :)
OdpowiedzUsuń:D czyli udało mi się zrobić to co w planie miałam.
Usuń